– Flippery lubię za prostotę ich działania, refleks połączony z panowaniem nad metalową kulką i to podniecenie, gdy wynik jest coraz większy, a przeciwnicy czy widzowie podziwiają grę – tłumaczy Mariusz Tkacz z Mysłowic, tegoroczny zwycięzca turnieju flipperowców.
W ubiegły weekend fani spotkali się na VII Qulturalnych Mistrzostwach Polski w Grze na Flipperach (co roku odbywają się w Centralnym Domu Qultury w Warszawie). Za każdym razem nagrodą dla zwycięzcy jest prawdziwy automat.
W tym roku po raz pierwszy pojawił się zawodnik z zagranicy – 43-letni niemiecki as Albert Médaillon klasyfikowany na 26. miejscu światowego rankingu. Spodziewano się, że to on zdobędzie nieoficjalny tytuł mistrza Polski i zabierze flippera Secret Service. Wraz z nim do ostatniego etapu weszło dwóch graczy z Warszawy i debiutujący na mistrzostwach 31-letni Tkacz.
Jest technologiem żywności, Médaillon żyje z telefonów komórkowych. W CDQ spotykają się i rywalizują ze sobą ludzie w różnym wieku (najmłodsi mieli poniżej dziesięciu lat i przychodzili z grającymi rodzicami, najstarsi prawie 60), obu płci, różnych zawodów. Nie brakuje studentów, przedsiębiorców, naukowców, przedstawicieli mediów, dyrektorów, pracowników umysłowych, biurowych i fizycznych. Tak samo różnorodne są środowiska flipperowców w większości krajów.
Mariusz Tkacz po raz pierwszy zagrał na flipperach jako mały chłopiec. – Ale prawdziwą fascynację tą grą przeżyłem w wieku 15 lat, gdy salony gier rosły jak grzyby po deszczu. Miałem szczęście, na moim katowickim osiedlu Giszowiec otwarto jeden z największych salonów na Śląsku z 15 maszynami. Przez prawie osiem lat spędzałem tam po kilka godzin dziennie – opowiada.