Mamy wpływ na to, czy zachorujemy

- Rak będzie głównym zabójcą ludzi w XXI wieku - mówi dr n. med. Janusz Meder, prezes zarządu Polskiej Unii Onkologii

Publikacja: 29.01.2009 14:20

Janusz Meder

Janusz Meder

Foto: Fotorzepa

[b]RZ: Wiele krajów jednoczy się w walce z chorobami nowotworowymi, powstają krajowe programy zwalczania nowotworów, europejskie i światowe deklaracje walki z rakiem. Czy nowotwory to aż tak poważny problem?[/b]

[b]Dr Janusz Meder:[/b] O jego skali niech świadczy to, że w roku 2000 zorganizowano w Paryżu wielki szczyt onkologiczny, na którym prezydent Francji i prezydent UNESCO wystosowali apel do przywódców całego świata, by w związku z epidemiologicznymi faktami wszelkimi możliwymi środkami tworzyć narodowe programy walki z chorobami nowotworowymi. Upraszczając, można powiedzieć, że rak będzie głównym zabójcą ludzi w XXI wieku.

[b]Skąd to wiadomo?[/b]

Prognozy epidemiologiczne powstają na podstawie aktualizowanych co roku danych medycznych – raportów wydawanych przez Światową Organizację Zdrowia, Światową Unię Przeciwrakową i inne podobne im organizacje. Te opracowania wskazują, że nowotwory są już pierwszą przyczyną zgonów w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii. Niebawem te trendy będą widoczne w innych krajach, wyraźnie wskazują na to liczby. W 2008 r. zanotowano na świecie ponad 12,5 mln nowych zachorowań na raka i 7,6 mln zgonów z powodu chorób nowotworowych. Prognozy na najbliższe 10 – 15 lat mówią praktycznie o podwojeniu tych liczb. W Polsce w ubiegłym roku na nowotwory zachorowało 140 tys. osób, a 90 tys. zmarło. Prognozy dla naszego kraju są zgodne z tendencjami światowymi.

[b]Skoro ludzie umierają na nowotwory najczęściej w wymienionych przez pana państwach, to znaczy, że rak jest najpoważniejszym problemem w krajach wysoko rozwiniętych?[/b]

Zachorowania dotyczą wszystkich na świecie, a w tych trzech krajach to pierwsza przyczyna zgonów. Ale widać wyraźnie, że pewne zdobycze cywilizacji powodują wzrost zachorowań na nowotwory.

[b]Co to znaczy?[/b]

Te choroby wiążą się z naszym tempem i sposobem życia. Jest ich coraz więcej dlatego, że coraz więcej ludzi dłużej żyje, a z wiekiem wzrasta prawdopodobieństwo, że wystąpi choroba nowotworowa. Na przykład kiedyś mężczyźni umierali wcześniej i nie doczekiwali raka gruczołu krokowego, najwyżej w czasie sekcji stwierdzano mikroognisko, gdy ktoś umierał z innego powodu.

[b]Jaki jest mechanizm powstawania nowotworów?[/b]

W kwasie DNA w jądrze komórkowym dochodzi do stałych uszkodzeń i mutacji pod wpływem czynników zewnętrznych. W pewnym momencie procesy naprawcze, które likwidują te uszkodzenia, nie mogą nadążyć za ilością zmian. Wtedy z dotychczas prawidłowo funkcjonujących komórek wyłania się pierwsza nieprawidłowa, tzw. macierzysta komórka nowotworowa, a z niej dzielą się następne i powstaje guzek.

[b]Mamy wpływ na to, czy zachorujemy? [/b]

Bardzo wiele od nas zależy. Całe życie pracujemy na to, by nowotwór nas dopadł. Za jedną trzecią zachorowań na wszystkie nowotwory odpowiada palenie tytoniu. Prof. Witold Zatoński, twórca wielu kampanii antynikotynowych, odniósł pewien sukces, u mężczyzn dostrzegalny jest bowiem wyraźny spadek zgonów z powodu raka płuca (głównej choroby wywoływanej przez palenie papierosów). Nie odnosi się to jednak do polskich kobiet i młodzieży, które zawyżają europejskie statystyki dotyczące chorób tytoniozależnych – przede wszystkim raka płuca, ale też jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka, trzustki, pęcherza moczowego, chłoniaków, białaczek i wielu, wielu innych. Tryb życia odpowiada za kolejną jedną trzecią wszystkich chorób nowotworowych. Nie stosujemy stałej codziennej rekreacji fizycznej – chociażby codziennych półgodzinnych spacerów. A pod wpływem ruchu mamy więcej komórek odpornościowych, dzięki którym prawdopodobieństwo zachorowania jest mniejsze, wydzielają się endorfiny chroniące nas przed przewlekłym stresem. A mówi się przecież, że rak jest chorobą ze strachu. Od przedszkola bierzemy udział w wyścigu szczurów, zacierają się granice między być a mieć. To sprzyja powstawaniu chorób cywilizacyjnych – nie tylko nowotworów, ale zawałów serca, chorób naczyń krwionośnych, cukrzycy, nadciśnienia, otyłości.

[b]Jak wiele zależy więc od diety?[/b]

Polska dieta jest bardzo odległa od uznawanej za najzdrowszą śródziemnomorskiej. Jemy dużo tłuszczu, cukru, soli – a to wszystko sprzyja zachorowaniom na nowotwory. Poważne badania naukowe mówią o tym, że jeśli ktoś codziennie je czerwone mięso, z dużym prawdopodobieństwem będzie miał raka jelita grubego. Takie odżywianie to domena szybko żyjących współczesnych cywilizacji w krajach wysoko rozwiniętych. Bardzo niebezpieczna jest otyłość typu brzusznego. Częstsze występowanie chorób nowotworowych to też konsekwencja nadużywania alkoholu. Poza tym wszystko, co zjadamy, wypijamy, a nawet powietrze przesycone jest coraz większą ilością związków rakotwórczych.

[b]Na to przecież wpływu nie mamy.[/b]

Ale mamy wpływ na przykład na to, gdzie kupujemy jedzenie. Nie zawsze trzeba iść do hipermarketu po żywność naszpikowaną ulepszaczami, konserwantami, hormonami, antybiotykami. Przed kolejnym czynnikiem rakotwórczym chronią nas szczepienia i rozsądne zachowanie. Kiedyś się uważało, że niektóre przewlekłe infekcje wirusowo-bakteryjne są odpowiedzialne za mniej więcej 2 proc. nowotworów. W tej chwili mamy dane, że wywołują 25 – 30 proc. nowotworów. Określone infekcje wirusowo-bakteryjne – nierozpoznane lub rozpoznane, a niewyleczone – mogą wywołać nowotwory wskutek przewlekłego drażnienia układu immunologicznego. Możemy się więc zaszczepić np. przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, z którego później powstaje np. rak wątroby lub rak dróg żółciowych. Tym wirusem zarazić się można nie tylko podczas przetaczania krwi albo zabiegów chirurgicznych, ale też na drodze transmisji seksualnej. Groźny jest też wirus brodawczaka ludzkiego...

[b]... przeciwko któremu też można się już zaszczepić. [/b]

Jest już szczepionka, ale jest stosunkowo droga i jak dotychczas nierefundowana przez NFZ. Chroni przed 80 proc. spektrum najbardziej znanych podtypów tego wirusa, odpowiedzialnego m.in. za raka szyjki macicy, ale – w przypadku uprawiania seksu oralnego i analnego – także za nowotwory jamy ustnej, przełyku, gardła, krtani, odbytu i zewnętrznych narządów płciowych. Żadne szczepienie nie zastąpi jednak edukacji seksualnej w domu i w szkole. Młodzież coraz wcześniej podejmuje współżycie seksualne i często zmienia partnerów, a niewiele wie na temat bezpiecznego seksu i brak u niej bezpiecznych zachowań seksualnych. W erze HIV coraz więcej młodych ludzi stosuje wprawdzie prezerwatywy, ale nie wiedzą, że prezerwatywa nie chroni przed transmisją wirusa brodawczaka. A z kolei wirus HIV wywołuje nie tylko AIDS, ale bardzo agresywne chłoniaki powstające wskutek spadku odporności.

[b]Jakie jeszcze nowotwory najczęściej dziś występują?[/b]

Notujemy coraz więcej zachorowań na czerniaka, nowotwór wywołany agresywnym promieniowaniem słonecznym. Ludzie nie wiedzą, że trzeba stosować odpowiednie kremy, smarować się co pół godziny i unikać opalania w godzinach największej intensywności promieni słonecznych. Poza tym poważne badania kanadyjskie mówią, że wystarczy przez jakiś czas raz w tygodniu korzystać z solarium, by prawdopodobieństwo wystąpienia czerniaka wzrosło aż o 70 proc. Więcej chorób nowotworowych zagraża współczesnym kobietom. Później rodzą dzieci, jeśli już, to zwykle jedno, jeśli karmią piersią, to krótko. Stosują zbyt długo antykoncepcję i hormonoterapię zastępczą. A wszystko to powoduje coraz więcej zachorowań na raka piersi.

[b]Czy zachorowanie na raka wiąże się też z miejscem, w którym żyjemy?[/b]

I tak, i nie. Przeprowadzono niedawno bardzo ciekawe badanie wśród mieszkańców Sardynii, adwentystów ze Stanów Zjednoczonych i Japończyków żyjących na Okinawie. W tych trzech populacjach jest bardzo dużo ludzi długowiecznych i w małym stopniu obarczonych chorobami cywilizacyjnymi. Okazało się, że ci ludzie żyją zupełnie inaczej niż większość społeczeństw w krajach wysokorozwiniętych. Przestrzegają szczególnych wartości kulturowych i etycznych, o których dawno zapomnieliśmy w codziennym pędzie. Mają duże poczucie więzi religijnej, społecznej albo rodzinnej. Żyją wolniej, w mniejszym stresie, inaczej się odżywiają, dużo się ruszają. Ale np. Skandynawowie lub Japończycy, którzy wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, w następnym pokoleniu mają takie samo prawdopodobieństwo, że wystąpi u nich rak, jak większość Amerykanów. Po prostu przyjmują tamtejszy tryb życia.

[b]Jakie nowotwory należą do najbardziej niebezpiecznych?[/b]

Nowotwory płuc, jelita grubego, piersi, prostaty, żołądka, macicy i chłoniaki – to główni zabójcy. Na te nowotwory jest najwięcej zachorowań i zgonów, ale też późno się je rozpoznaje. Raka płuca rozpoznaje się zwykle wtedy, gdy można już tylko mówić o przedłużeniu życia o kilkanaście miesięcy. Zbyt późno występują objawy albo nie zwraca się na nie uwagi. Trzeba obserwować swoje ciało, regularnie chodzić na badania. Ludzie boją się poddać badaniu, bo a nuż dowiedzą się, że mają raka. A właśnie po to powinni na nie iść. Wcześnie wykryty nowotwór jest przecież w 100 procentach wyleczalny.

[b]Polacy mają tego świadomość?[/b]

W Polsce 20 proc. pacjentów przychodzi do onkologa wtedy, gdy nowotwór można wyleczyć. W Ameryce Północnej odpowiednio wcześnie przychodzi do lekarza 80 proc. chorych. Musimy więc nieustająco edukować społeczeństwo. Informacje o zagrożeniach nowotworowych powinny pojawiać się niemal tak często jak reklamy proszków do prania. Sporo mówi się już o raku piersi, ale koniecznie trzeba informować o raku jelita grubego, nowotworze jądra, prostaty, czerniaku, chłoniakach.

[b]Wszystkie je można skutecznie leczyć?[/b]

Tak. W USA i Kanadzie można wyleczyć dziś 66 proc. chorych na nowotwory, w Europie Zachodniej – 45 – 50 proc. A w Polsce – tylko trochę ponad 30 proc. Najwyższe wskaźniki wyleczenia osiągają regionalne centra onkologiczne. Polska była jednym z pierwszych krajów europejskich, w którym zorganizowano dosyć sprawnie działającą sieć regionalnych ośrodków onkologicznych. W regionalnych centrach onkologicznych udaje się dziś wyleczyć nawet 65 proc. kobiet i 45 proc. mężczyzn, czyli niemal tyle, ile w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej. Reszta szpitali leczy nowotwory w sposób nieadekwatny do poziomu współczesnej medycyny, nie stosuje się w nich wszystkich dostępnych metod, osiągając o połowę niższe wskaźniki wyleczenia. Tymczasem płatnik przeznacza te same sumy na leczenie onkologiczne w specjalistycznych centrach i pozostałych szpitalach. Regionalne centra onkologiczne nie dostają więcej pieniędzy, stwarza im się natomiast limity. Większość chorych nieadekwatnie leczonych w różnych szpitalach i tak w końcu trafia do centrów onkologicznych. To pacjenci z bardziej zaawansowaną chorobą nowotworową, którymi inne szpitale już nie chcą się zajmować ze względu na ogromne koszty ich leczenia.

[b]I na tym poziomie problemy chorób nowotworowych są jednak w pewnym stopniu rozwiązywane. Istnieje przecież narodowy program walki z rakiem.[/b]

Tak. Pierwszy taki rządowy program powstał przed wojną – z inicjatywy Marii Skłodowskiej-Curie zebrano środki finansowe na stworzenie Instytutu Rakowego, do którego noblistka z własnych środków kupiła pierwszy gram radu wykorzystywanego w radioterapii. Po wojnie stopniowo realizowano program prof. Koszarowskiego i dwa kolejne programy rządowe. Potem nic się nie działo przed ponad dwie dekady, doszło do wielu zaniedbań, brakowało inwestycji, nie uzupełniano bazy aparaturowej, zaprzepaszczono wiele wcześniejszych osiągnięć. Kolejni ministrowie zdrowia byli kardiologami i troszczyli się głównie o tę dziedzinę, zapominając o onkologii. Dlatego powstała Polska Unia Onkologii, a paryski apel przywódców Francji i UNESCO zmobilizował nas do bardziej intensywnych działań. Na szczęście Sejm zatwierdził Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych na lata 2006 – 2015. Jego założenia to przede wszystkim powszechna edukacja i prewencja. Szczególny nacisk kładziemy na szkolenie lekarzy rodzinnych. Muszą mieć możliwość kształcenia się, wypisywania skierowań na badania służące wczesnemu wykrywaniu chorób nowotworowych, prowadzenia – wraz z pielęgniarkami środowiskowymi – edukacji prozdrowotnej. Polska Unia Onkologii od 2004 roku (przez ostatnie trzy lata w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych) organizuje prowadzone przez specjalistów onkologów szkolenia dla lekarzy rodzinnych. Do tej pory przeszkoliliśmy ponad 12 tys. lekarzy rodzinnych, zostało jeszcze około 10 tys. Stworzyliśmy też platformę internetową, dzięki której lekarze będą mogli się z nami bezpośrednio kontaktować.

[b]Ile kosztuje realizacja narodowego programu?[/b]

Państwo przeznacza na ten cel 250 mln zł rocznie. Znaczna część tych pieniędzy służy m.in. wyposażeniu ośrodków w nowoczesną aparaturę do radioterapii oraz diagnostyki – np. do komputerowej tomografii poprzecznej, rezonansu magnetycznego, PET. Ale na realizację programu przez dziesięć lat, jak obliczono podczas jego tworzenia, potrzebne jest 3 mld zł. Każdego roku ze źródeł pozabudżetowych trzeba pozyskać 50 mln zł, co nie jest takie proste. Między innymi dlatego Polska Unia Onkologii po raz kolejny szuka wsparcia w Unii Europejskiej, choć biurokracja jest ogromna i bardzo trudno jest uzyskać środki. W ostatnich tygodniach docierają do nas niepokojące sygnały o możliwości zmniejszenia środków finansowych na realizację w następnym roku Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych w związku z narastającym kryzysem ekonomicznym. A przecież jeżeli ów program będzie realizowany przez dziesięć lat z żelazną konsekwencją, każdego roku będzie można dodatkowo uratować miasto z 30 tys. mieszkańców.

[b]RZ: Wiele krajów jednoczy się w walce z chorobami nowotworowymi, powstają krajowe programy zwalczania nowotworów, europejskie i światowe deklaracje walki z rakiem. Czy nowotwory to aż tak poważny problem?[/b]

[b]Dr Janusz Meder:[/b] O jego skali niech świadczy to, że w roku 2000 zorganizowano w Paryżu wielki szczyt onkologiczny, na którym prezydent Francji i prezydent UNESCO wystosowali apel do przywódców całego świata, by w związku z epidemiologicznymi faktami wszelkimi możliwymi środkami tworzyć narodowe programy walki z chorobami nowotworowymi. Upraszczając, można powiedzieć, że rak będzie głównym zabójcą ludzi w XXI wieku.

Pozostało 95% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"