[b]Rz: Jest pani pierwszą kobietą w ponad 50-letniej historii Filharmonii Rzeszowskiej, która od niespełna roku kieruje tą zasłużoną dla regionu instytucją muzyczną – organizatorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Czy można się spodziewać radykalnych zmian w funkcjonowaniu rzeszowskiej filharmonii?[/b]
[b]Marta Wierzbieniec:[/b] Filharmonia im. Artura Malawskiego w Rzeszowie jest instytucją o bardzo bogatych tradycjach. Wielu wspaniałych artystów (dyrygentów i solistów) miało okazję występować tu w sali o znanej, wspaniałej akustyce. Od 48 lat instytucja ta jest także organizatorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, prestiżowej imprezy, znanej w kraju i za granicą.
Czy przewiduję radykalne zmiany? Przede wszystkim chcę kontynuować wszystkie dobre kierunki rozwoju filharmonii. Zmiany dotyczyć będą przede wszystkim samego budynku. Jesteśmy bowiem w przededniu kapitalnego remontu i rozbudowy tej instytucji. Każdy dyrektor pragnie zapewne sprofilować działalność placówki muzycznej. Moim marzeniem jest, by oferta koncertowa, którą przygotowujemy na następny sezon i na kolejny Muzyczny Festiwal w Łańcucie, była interesująca dla naszych odbiorców.
[b]Czy trudno było przejść ze świata nauki do sfery zarządzania sporą instytucją, czyli z naukowca stać się menedżerem?[/b]
Jeszcze w czasie studiów podjęłam pracę w ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie, gdzie założyłam chór kameralny składający się ze studentów kierunku wychowanie muzyczne. Z zespołem tym koncertowałam wielokrotnie w kraju i za granicą, m.in. w Austrii, Belgii, na Słowacji, w Szwajcarii, na Białorusi, w Niemczech.