Tym razem łańcucki festiwal zacznie się nietypowo – inauguracyjny koncert zaplanowany został nie, jak dotychczas, w Sali Balowej, ale w plenerze – w przepięknych ogrodach Zamku w Łańcucie.
– Postanowiliśmy, że przynajmniej jeden z festiwalowych koncertów będzie dostępny dla szerszego kręgu melomanów – podkreśla prof. Marta Wierzbieniec, od września zeszłego roku dyrektor Filharmonii Rzeszowskiej i Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Jeżeli ten pomysł się sprawdzi, a pogoda dopisze, to podczas kolejnych festiwali plenerowych koncertów ma być więcej. Pozostałe koncerty odbędą się w przepięknej Sali Balowej łańcuckiego Zamku. Wyjątkiem będzie piątkowy (29 maja) koncert symfoniczny w sali Filharmonii Rzeszowskiej.
[srodtytul]Magia rezydencji Lubomirskich i Potockich[/srodtytul]
Dla muzyki ważne jest miejsce, w którym odbywają się koncerty. Muzyczny Festiwal w Łańcucie ma tę przewagę nad innymi festiwalami, że odbywa się w jednej z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych rezydencji arystokratycznych, która swe piękno zawdzięcza rodzinie Lubomirskich i Potockich. Bo to magia tego miejsca narzuca styl muzyki, która ma rozbrzmiewać w Sali Balowej Muzeum Zamku w Łańcucie.
Muzyka kameralna obecna była w Łańcucie przed wiekami za panowania właścicielki miasta, księżnej Izabeli Elżbiety z Czartoryskich Lubomirskiej. To ona uczyniła z Łańcuta ważny ośrodek kultury na ziemiach podzielonej Rzeczypospolitej, a na koncerty zjeżdżali najsłynniejsi kameraliści z Europy. Choć minęło ponad 200 lat, tradycja została zachowana i każdego roku w maju na melomanów w Łańcucie czeka duchowa uczta z udziałem światowej sławy artystów. Festiwal w Łańcucie był zawsze imprezą elitarną, a o bilety na koncerty trzeba było zabiegać wiele miesięcy wcześniej.