– Udało się pokazać, że jesteście atrakcyjnym krajem. Czymś więcej niż ziemią obozów koncentracyjnych – mówią izraelscy artyści.
Podczas niedzielnego finału Orkiestra Filharmonii Izraelskiej prezentowała „Symfonię pieśni żałosnych” Henryka Mikołaja Góreckiego, dyrygował Michał Dworzański. – To mój pierwszy pobyt w Izraelu, wrażenia mam świetne – mówił „Rz” Dworzański. – Muzycy nie znali symfonii, ale motyw cierpienia i wygnania jest tu dobrze rozumiany, więc natychmiast poczuli klimat. To ważne, bo utwór jest wyzwaniem: trzeba wytworzyć niezwykłą atmosferę.
Współpraca Dworzańskiego i izraelskich filharmoników uroczyście kończy pasmo imprez, warsztatów i koncertów, koprodukcji teatralnych, wizualnych i filmowych. W tym czasie Polskę odwiedziło 200 izraelskich twórców, w tysiącach liczeni są Polacy, którzy polecieli do Izraela.
Wcześniej współpraca kulturalna między krajami praktycznie nie istniała, teraz powstają plany na przyszłość. Tami Katz, kuratorka wystawy „Estetyka przemocy” w Hajfie, na której pokazywano m.in. prace Zuzanny Janin i Grzegorza Klamana, jest w kontakcie z warszawskim CSW. Do Polski pojedzie ekspozycja „Demony” poświęcona koncepcjom strachu. A po premierze przeniesionej z Opery Narodowej „Madamy Butterfly” izraelscy twórcy dzwonili do organizatorów, pytając, czy Mariusz Treliński prowadzi kursy reżyserii. Spektakl był sensacją, dziewięć wieczorów wyprzedano, dziesiąty odbył się na prośbę publiczności.
– Sceptycznie podchodzę do wydarzeń organizowanych przez instytucje rządowe, ale bardzo się zdziwiłem: Rok Polski to niezaprzeczalny sukces. W Izraelu było o was głośno, Polska zaistniała w kontekście innym niż Holokaust – mówi „Rz” Omar Krieger z grupy artystycznej Public Movement, która w kwietniu zorganizowała marsz z Umschlagplatz do pomnika Bohaterów Getta, przyszło 1300 warszawiaków. – Nastąpił przełom. Najważniejsze, że ludzie, których ten program zbliżył, pozostaną w kontakcie. Już teraz większość moich znajomych na Facebooku to Polacy! – mówi ze śmiechem. – Powtarzam izraelskim przyjaciołom, że Warszawa to drugi Berlin: fascynujące, dynamiczne miasto.