O tym, jak wspaniały, bogaty plon przynosi ich międzypokoleniowa, zainspirowana przez wydawnictwo Strut współpraca, przekonamy się w środę w Palladium.
Już sam Astatke byłby wystarczającą atrakcją. Jest dla Etiopii tym, kim Youssou N’Dour dla Senegalu czy Fela Kuti dla Nigerii. Najlepszym ambasadorem swojego kraju i fenomenem, którego talentu nie sposób zamknąć w granicach Czarnego Lądu. Astatke grał między innymi z Duke’em Ellingtonem i nie ustępował mu pola. Reżysera Jima Jarmuscha, który na muzyce zna się równie dobrze, jak na kinie, zachwycił tak bardzo, że ten wykorzystał trzy jego utwory przy okazji ścieżki dźwiękowej do filmu „Broken Flowers”.
Etiopczyk jest kompozytorem, aranżerem, pianistą, wibrafonistą, ale też innowatorem. Rewolucyjne zapędy nie przeszły mu z wiekiem. Wręcz przeciwnie, jego ethio jazz wykorzystywał pięciotonową skalę muzyczną wynalezioną przez stare kultury azjatyckie, ale spotykaną też przy okazji europejskiej muzyki ludowej. Z czasem gwiazdę środowego wieczoru pociągać zaczęła jednak skala 12-tonowa, inspirująca choćby naszych twórców muzyki poważnej – Góreckiego, Kilara, Pendereckiego. Eksperymentował więc z łączeniem jednej z drugą, przerabiając w tym celu klasyczne afrykańskie instrumenty.
Słuchacz oczywiście tego nie zauważy, niemniej odczuje, że ma do czynienia z czymś niezwykłym.
„Kocham dyskutować o muzyce z artystami z całego świata, ponieważ jest ona fachem, którego nie sposób się wyuczyć. Każdego dnia dowiadujesz się czegoś nowego” – przyznał w jednym z wywiadów Astatke. Najwspanialszym potwierdzeniem tych słów jest dialog z The Heliocentrics uwieczniony na rewelacyjnie przyjętej, stworzonej zaledwie w dziesięć dni płycie „Inspiration Information 3”.