Myślę o poecie i o sobie. O polskim zmaganiu się z katolicyzmem, racjonalizmem i irracjonalnością. Nawet jeśli kontestujemy katolicyzm – jest elementem naszego wychowania, naszego kraju. Polska myśl jest zarażona katolicyzmem. Niezależnie od tego, czy go akceptujemy, czy odrzucamy. Kafka w podobny sposób był przesiąknięty kulturą żydowską. Interesująca jest podwójność perspektywy Coetzeego, który używa zarówno Miłosza, jak i Kafki, sam będąc daleko od religijnego myślenia. Jak ja.
[b]Jest spór na temat Kafki, czy pisał ze śmiertelną powagą, czy też groteskowo, z odcieniem komizmu. [/b]
W "Procesie" interesuje mnie szczególny rodzaj delirium – stan zaburzenia świadomości wywołany poczuciem winy, obcością, lękami, osaczeniem, problemem ojca. Patrzę na Kafkę jak na produkt rodziny żydowskiej. Jak wyglądała jego inicjacja życiowa? Zaręczył się z Felicją Bauer, a po napisaniu kilkuset stron korespondencji – żerując na tym związku, odwołał ślub. Potem odnowił związek, by po raz drugi zerwać umowę. Elias Canetti zanalizował "Proces" pod tym kątem: zaręczyny to aresztowanie, a zerwanie umowy małżeńskiej sprowokowało rodzinny sąd. Sam Kafka napisał, że uratowała go gruźlica. Cieszył się, że dzięki niej nie musiał mieć nic wspólnego ze zwykłym życiem. Ale ile ten człowiek wycierpiał! Podobnie jak Ludwik Bawarski, który z jednej strony czuł się pomazańcem bożym, z drugiej zaś homoseksualistą, co wedle niego wzajemnie się wykluczało, wywołując poczucie winy.
[b]Spytałem o poczucie humoru Kafki, bo pan również mówi o najważniejszych sprawach, a wiadomo, że ma... no właśnie, jak to nazwać: poczucie humoru, ironię, dystans? [/b]
Nie wiem, czy bawienie się paradoksami jest formą poczucia humoru. Gdy jako dziecko przechodziłem przez przedszkole Boga, dotykałem go w Kościele, widziałem. Rozmawiałem z Bogiem. Był ukryty w obrazie, w złoceniu, w rzeźbie. Jako kilkunastolatek zostałem tego wszystkiego pozbawiony. Okazało się, że to były bajki, baśnie – niemożliwe. Pozostaje tylko się śmiać. Mieć dystans.