Perkusjonista, który m.in. współtworzył Maanam, jest dzieckiem greckich imigrantów. Urodził się w Zgorzelcu, ale od lat 80. przebywał poza Polską — w hipisowskiej komunie w kopenhaskiej Christianii, w Szwajcarii, w Ameryce. Do kraju wrócił w 1995 r. tylko na chwilę, żeby zagrać koncert pamięci Dona Cherry,współtwórcy free jazzu — na czele jego zespołu. Kiedy jednak po dwóch tygodniach znalazł się z powrotem w Kalifornii, poczuł, że dłużej tam nie wytrzyma.
— Amerykańska polityczna propaganda zbliżała się milowymi krokami do radzieckiej — mówi o czasach wojny na Bałkanach i w Zatoce Perskiej. — Narzekamy na Polskę, ale w porównaniu ze Stanami, to wolny kraj. Dlatego wszystko, co miałem, rozdałem kalifornijskim przyjaciołom i wylądowałem z Warszawie, zabierając ze sobą tylko instrumenty i książki. Jako młody człowiek obrażałem się, kiedy nazywano mnie polskim Grekiem. Teraz jestem z tego dumny.
O przyczynie powrotu Drum Freaks, muzyk mówi z rozbrajającą szczerością: — Muszę spłacać długi! Pomogą mi w tym rewelacyjni muzycy. Janusz „Yanina” Iwański pokaże, że jest najbardziej psychodelicznym gitarzystą w Polsce. Włodzimierz Kiniorski zagra na saksofonach i instrumentach perkusyjnych. Obaj są mistrzami wokalistyki gardłowej, potrafią śpiewać trzema głosami na raz. Antimos Lakis Apostolis, gitarowy mistrz z SBB, tym razem zasiądzie za perkusją — przemontowaną, żeby nie brzmiała rockowo, ani jazzowo.
— Paul Wertico, bębniarz Pata Matheny, powiedział, że nikt nie gra podziałów jak Antimos — podkreśla lider.
Kostek Giorgiadis, były wokalista Human, stanie za instrumentami klawiszowymi. Największą niespodzianką będzie pierwszy od czasów emigracji do Szwecji w stanie wojennym, występ Tomasza Hołuja, współpomysłodawcy i współzałożyciela Osjan. — Miał szansę być jedynym polskim instrumentalistą w amerykańskim zespole jazzowym — u boku Dona Cherry — przypomina Kurtis. — Nie przyjął zaproszenia, bo uważał, że jest za słaby. Teraz zaprezentuje swój kunszt, grając na tabli i chińskich gongach.