Zespół, zapytany skąd u warszawiaków pomysł na taką muzykę, wpada w zakłopotanie. Sugeruje, że hip-hopowiec też miałby problem z odpowiedzią. Riposta jest prosta – on ma tu bloki, beton, szare miasto. – My też mamy. I może od tego właśnie chcemy uciec? – pytają twórcy.
Więcej światła na temat rzuca wokalistka Jolanta Kossakowska. „Ucieczce z miasta towarzyszy zawsze tęsknota za światem jasnych podziałów, uporządkowanym kosmosem, czasem i przestrzenią. Ale tego porządku nie odnajdziemy” – pisze we wkładce wydanej właśnie płyty. „Nasza muzyka nie może być ludowa. Może być tylko ludowawa. Jak miasto, w którym żyjemy” – dodaje. Stąd właśnie wziął się tytuł debiutanckiego krążka.
Aktywny od trzech lat Mosaic spotkał się niestety z niechętnymi reakcjami części muzyków zajmujących się tradycją. Tych odtwarzających rdzenną muzykę, jeżdżących po wsiach i uczących się od tamtejszych skrzypków, jak grać oberkowo. – Uważają nas za profanów. A my nie mamy pretensji do nazywania tego, co robimy, rekonstrukcją. Spotykamy się z żyjącymi muzykantami, są wielką inspiracją. Niektóre tematy bierzemy wprost od nich. Ale nie kręci nas perspektywa grania bardziej po wiejsku niż na wsi – opowiada lutnista Mateusz Szemraj.
I przekonuje, że choć zespół nie dba o etnograficzną podbudowę swojego brzmienia, co pozwala bezboleśnie zbliżyć Kurpie do Orientu, to od początku ma na siebie pomysł.
[b] [link=http://www.zw.com.pl/artykul/522178_Nie_kreci_nas_perspektywa_grania_po_wiejsku.html]Czytaj więcej w Życiu Warszawy[/link][/b]