Pierwsi instrumentaliści skrzyknęli się pod koniec lat 90. z okazji prób w Teatrze Sejneńskim słynnego dramatu żydowskiego pisarza Szymona An-skiego, ale „Dybuk" połączył ich na dłużej. Obecnie w Orkiestrze Klezmerskiej gra 20 osób i wciąż zgłaszają się kolejni chętni. Można powiedzieć, że dzieje się tak, bo muzyka klezmerska jest modna i inspirująca, od kilkunastu lat obserwujemy w Polsce nie tyle jej renesans, ile wręcz wybuch. Przez dziesięciolecia PRL nie grywano jej u nas w ogóle. Dopiero gdy w nowej rzeczywistości zaczęliśmy sięgać do różnorodnego kulturowego dziedzictwa, odkryto też urok muzyki wędrownych żydowskich grajków.
Początki muzyki klezmerskiej sięgają XVIII w. Pierwsi muzykanci przygrywający podczas rozmaitych obrzędów religijnych używali trąbek, instrumentów perkusyjnych oraz harfy i liry. Nurt świecki, rozrywkowy, narodził się znacznie później. We współczesnym wydaniu kojarzy się przede wszystkim z brzmieniem obowiązkowego klarnetu, któremu najczęściej towarzyszą skrzypce i kontrabas.
Lira jest obecnie niemal kompletnie zapomniana, nie ma jej zatem i w Orkiestrze Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego. Zespół odwołuje się jednak do najstarszej tradycji, bo dominują w nim instrumenty dęte blaszane, a obok trąbek i tub są zatem bardziej współczesne puzony i saksofony. Nie brakuje też klarnetu, kontrabasów oraz popularnego wśród współczesnych klezmerów akordeonu. Gra na nim prowadzący orkiestrę Wojciech Szroeder.
W przeciwieństwie do wielu innych formacji tego nurtu, które występują w małych składach, orkiestra Teatru Sejneńskiego jest dużym zespołem. Dlatego gdy zaczęła się pojawiać na festiwalach kultury żydowskiej w Krakowie, szybko stała się atrakcyjnym partnerem dla najsłynniejszych klezmerów współczesnych. Z muzykami z Sejn zaczęły współpracować nowojorskie gwiazdy: śpiewak i multinstrumentalista Michael Alpert, który przyczynił się do rozkwitu muzyki klezmerskiej w latach 70. i 80., klarnecista David Krakauer, śpiewak, gitarzysta i kompozytor Jeff Warschauer, trębacz i kompozytor Frank London (zdobywca wraz z zespołem The Klezmatics nagrody Grammy za album „Wonder Wheels") czy mieszkający obecnie w Berlinie trębacz Paul Brody. Mówi się o nim, że wprowadził żydowski jazz w XXI wiek.
Pierwsze wspólne koncerty przemieniły się z czasem w spotkania w siedzibie orkiestry. Nazwano je „Tratwa muzykantów – pomiędzy Nowym Jorkiem a Sejnami". Z nowojorskiej metropolii będącej stolicą muzyki klezmerskiej przyjeżdżali artyści (wielu z nich to potomkowie żydowskich emigrantów z tego regionu Europy), by pracować z młodymi instrumentalistami z Polski, Ukrainy, Białorusi czy Rumunii.