Reklama
Rozwiń
Reklama

Wszyscy jesteśmy ekspertami od tej dwójki

Trzęsiemy portkami. Serio. Każdy, kto zaczyna grzebać w kultowych książkach czy filmach, które są elementem pejzażu dzieciństwa kilku pokoleń, nieuchronnie ściąga sobie na kark armię recenzentów.

Publikacja: 29.05.2011 08:01

Wszyscy jesteśmy ekspertami od tej dwójki

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Red

Fani Bolka i Lolka patrzą nam na ręce. I mają do tego słuszne prawo – wszyscy przecież jesteśmy ekspertami od tej dwójki braci, którzy towarzyszyli naszemu dorastaniu. A zatem zadanie jest ryzykowne i trzeba tupetu, żeby się przed nim nie cofnąć. Chętnie podpieram się w tej misji autorytetem Macieja Wojtyszki, który świetnie rozumie dziecięcego czytelnika, a przy tym jest znanym scenarzystą i reżyserem.

Staram się nie popsuć tego, co czyni Bolka i Lolka tak sympatycznymi – to jest brawurowej odwagi, niespożytej energii, entuzjazmu i żądzy przygód. Dobranocki były nieme – chłopcy wydawali z siebie tylko krótkie okrzyki i pomruki. Teraz wkładamy w ich usta dialogi. Trzeba chłopcom nadać osobowość, która manifestuje się w sposobie mówienia, na lata wyposażyć ich w ulubione powiedzonka, językową ekspresję, poczucie humoru... A jeśli chodzi o wymyślanie nowych przygód, to zadanie jest arcytrudne – scenarzyści dobranocek wyprodukowali przeszło 150 historyjek plus filmy pełnometrażowe i trzeba prawdziwej ekwilibrystyki, żeby nie dreptać po ich tropach, nie powtarzać się. Pojawią się nowe gadżety, typowe dla współczesnej elektronicznej epoki – komórki, komputery itp. Bez tego ani rusz, jako że są to oczywiste atrybuty naszych czasów i nawet przedszkolaki są z nimi za pan brat. W kreskówkach było widoczne, że chłopcy różnią się temperamentem: starszy brat ma więcej „witaminy" – to on inicjuje zabawy, jest nieformalnym szefem. Żal mi się zrobiło młodszego, okrąglutkiego Lolka, toteż dbam o to, żeby nie zrobić z niego ciemięgi. Jakkolwiek Bolek jest starszy, to Lolek ma swój rozum i swoje przewagi. Sama jestem młodszą siostrą, wiem, jak to czasami boli.

Ogromnie mi się podoba koncept zeszytów edukacyjnych – z rysunkowymi zabawami Elżbiety Lekan, młodej, pomysłowej graficzki i metodyczki. Kolorowanki, wyklejanki, uzupełnianki, labirynty i nalepki – wszystkie te proste zabawy uwielbiałam jako dziecko i nadal mam do nich sentyment. Czy przylepimy im solenną etykietkę „edukacyjnych", czy nie – jedno jest pewne: dzieci mają z tych pożytecznych łamigłówek mnóstwo frajdy, a rodzice miłe poczucie, że zapewnili im mądrą rozrywkę rozwijającą ich manualne i intelektualne talenty.

Na czym polega sekret długowieczności Bolka i Lolka? Przypuszczam, że recepta jest dwuskładnikowa: pierwszy element to bezpretensjonalna prostota. Ojcowie tych postaci (a jest ich co najmniej trzech) konsekwentnie trzymali się swojskich realiów, nie przesadzali z rozmachem przygód, nie mnożyli pobocznych postaci, pozwolili chłopcom grać „bez akompaniamentu". Lubimy też prostotę rysunku – plany są przejrzyste, sylwetki czytelne, w sam raz dla przedszkolaka. A drugi sekret to wolność. Inaczej niż w życiu, gdzie dzieci są stale zdominowane i podporządkowane dorosłym, Bolek i Lolek mają mnóstwo swobody, nikt ich nie karci i nie powściąga. Za taką nieskrępowaną wolnością tęskniliśmy jako dzieci i – szczerze mówiąc – tęsknimy nadal jako dorośli.

Próbujemy zachować tę magiczną recepturę i mamy nadzieję, że nowe wcielenie Bolka i Lolka nie rozczaruje fanów, lecz wręcz przedłuży ich wesołą egzystencję o kolejne lata.

Reklama
Reklama

—Joanna Olech, współautorka nowej serii przygód Bolka i Lolka

Fani Bolka i Lolka patrzą nam na ręce. I mają do tego słuszne prawo – wszyscy przecież jesteśmy ekspertami od tej dwójki braci, którzy towarzyszyli naszemu dorastaniu. A zatem zadanie jest ryzykowne i trzeba tupetu, żeby się przed nim nie cofnąć. Chętnie podpieram się w tej misji autorytetem Macieja Wojtyszki, który świetnie rozumie dziecięcego czytelnika, a przy tym jest znanym scenarzystą i reżyserem.

Staram się nie popsuć tego, co czyni Bolka i Lolka tak sympatycznymi – to jest brawurowej odwagi, niespożytej energii, entuzjazmu i żądzy przygód. Dobranocki były nieme – chłopcy wydawali z siebie tylko krótkie okrzyki i pomruki. Teraz wkładamy w ich usta dialogi. Trzeba chłopcom nadać osobowość, która manifestuje się w sposobie mówienia, na lata wyposażyć ich w ulubione powiedzonka, językową ekspresję, poczucie humoru... A jeśli chodzi o wymyślanie nowych przygód, to zadanie jest arcytrudne – scenarzyści dobranocek wyprodukowali przeszło 150 historyjek plus filmy pełnometrażowe i trzeba prawdziwej ekwilibrystyki, żeby nie dreptać po ich tropach, nie powtarzać się. Pojawią się nowe gadżety, typowe dla współczesnej elektronicznej epoki – komórki, komputery itp. Bez tego ani rusz, jako że są to oczywiste atrybuty naszych czasów i nawet przedszkolaki są z nimi za pan brat. W kreskówkach było widoczne, że chłopcy różnią się temperamentem: starszy brat ma więcej „witaminy" – to on inicjuje zabawy, jest nieformalnym szefem. Żal mi się zrobiło młodszego, okrąglutkiego Lolka, toteż dbam o to, żeby nie zrobić z niego ciemięgi. Jakkolwiek Bolek jest starszy, to Lolek ma swój rozum i swoje przewagi. Sama jestem młodszą siostrą, wiem, jak to czasami boli.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Kultura
Popkulturowa kariera „Stańczyka", czyli od muralu w Paryżu do okładki płyty Lady Gaga
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Kultura
Polski projekt z nagrodą DesignEuropa Awards 2025
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama