Lider irlandzkiej grupy jest światowym rzecznikiem ofiar biedy, głodu i wojen. Współzałożycielem organizacji dobroczynnych, jak data, domagająca się umorzenia afrykańskich długów, i pomysłodawcą akcji Product Red, angażującej wielkie marki odzieżowe w walkę z AIDS na Czarnym Lądzie. Ale zdaniem brytyjskiej organizacji Art Uncut jest też hipokrytą.

Na rockmana spadła krytyka za to, że nie płaci podatków w rodzimej Irlandii. Obowiązujące tam prawo długo było dla artystów hojne – zwalniało tantiemy z podatku. Gdy w 2006 r. te przywileje zlikwidowano, U2 przeniosło operacje finansowe do Holandii. Bono doczekał się surowych słów teraz, bo Irlandia z trudem dźwiga się z kryzysu, a rządowy program oszczędności dotknął wielu obywateli. To, kto i jakie podatki płaci dziś do państwowej kasy, stało się istotną sprawą.

Na swej stronie internetowej Art Uncut, powołując się na dane organizacji Christian Aid, informuje: "Co roku kraje rozwijające się tracą 160 mld dolarów – czyli więcej niż cały globalny budżet humanitarny – ponieważ międzynarodowe firmy unikają płacenia podatków. Jeśli chcemy, by ubogie kraje się wzbogaciły, musimy przyjąć etyczną postawę w sferze podatków. Jest jasne, że U2 tego nie robi".

Art Uncut planuje protest 24 czerwca na Glastonbury, najważniejszym letnim festiwalu, gdzie U2 gra jako jedna z gwiazd. Ogromna sakiewka wypchana sztucznymi banknotami przepłynie w powietrzu od flagi irlandzkiej do holenderskiej. A Bono zobaczy ze sceny rozświetlone wezwanie do zapłaty. Na razie widuje ironiczne nagłówki gazet. "Guardian" proponuje mu, by zgotował protestującym owację, bo jako jedyni starają się ożywić hipisowskie ideały liczącego już 40 lat festiwalu.