Kto wpadł na pomysł, żeby muzykę Chopina, który komponował na jeden fortepian, zagrać na pięciu klawiaturach równocześnie?
Sławek Jaskułke:
Krzysztof Gałkowski z Instytutu Adama Mickiewicza. Kiedy pięć lat temu wróciłem z Hongkongu po koncercie, który później ukazał się na płycie, zapytał mnie, czy zrobiłbym Chopina na pięć fortepianów na EXPO 2010 w Szanghaju. Odpowiedziałem, że musi sobie znaleźć innego wariata, bo ja nie jestem w stanie tego ogarnąć. Ale po paru latach wrócił z konkretną propozycją. Ja byłem już wtedy silniejszy i odważniejszy, bogatszy o doświadczenia na tyle, żeby się tego podjąć. Chciałem wykorzystać oryginalne kompozycje Chopina i ich wykonanie powierzyć klasycznej pianistce Katarzynie Borek. Natomiast dla siebie i trójki jazzmanów napisałem własne partie inspirowane Chopinem. Moim celem było zachowanie piękna jego muzyki. Znalezienie klucza do przedstawienia jej w nienaruszonej postaci zajęło mi ponad pół roku.
Zostawił pan sobie i jazzmanom miejsce na improwizacje?
Oczywiście, improwizujemy kolektywnie i mamy swoje popisy solowe, kiedy każdy może wykazać się umiejętnościami, wnieść własne pomysły. Jest dużo skomplikowanych zabiegów kompozytorskich. Generalnie projekt od strony kompozytorskiej, aranżacyjnej i formalnej był bardzo trudny. Starałem się stworzyć coś ciekawego, bo odegranie partii napisanych od początku do końca mnie nie interesowało.