Cyfrowa wersja The Dark Side of The Moon Pink Floyd

Odświeżone cyfrowo nagrania legendarnej grupy brzmią fenomenalnie - pisze Jacek Cieślak

Aktualizacja: 30.09.2011 11:51 Publikacja: 30.09.2011 03:06

Cyfrowa wersja The Dark Side of The Moon Pink Floyd

Foto: ROL

Niedawna reedycja odświeżonych nagrań The Beatles przekonała, że prymitywne stereo z końca lat 60. można przełożyć na nowoczesny cyfrowy dźwięk. Tłumy młodych ludzi przed radiową Trójką, gdzie prezentowano w tym tygodniu zremasterowane „The Dark Side of the Moon", przekonują, że ma to sens, tak jak wznowienia książek Manna albo Dostojewskiego. Bo wydana w 1973 r. płyta to klasyka sztuki XX wieku. Kupiło ją 45 mln fanów. Lepszy wynik osiągnął tylko „Thriller" Jacksona i „Back in Black" AC/DC.

Zobacz na Empik.rp.pl

„Ciemna strona" obrosła legendą nie tylko dlatego, że przyniosła genialne nagrania i stała się zapisem posthipisowskiej depresji. Nawet zwolennicy mniej ambitnej muzyki musieli słyszeć i zachwycać się efektami specjalnymi – odgłosami bijącego serca, zegarów, helikoptera i sypiących się monet. Stworzyły niezapomniany muzyczny teatr wyprzedzający czasy HD.

Dziś taka produkcja jest bajecznie łatwa. Floydzi nagrywali zegary na taśmę u zegarmistrza, a miedziaki wrzucali do miednicy. Potem taśmy cięto i montowano z użyciem kleju i nożyczek, mnożąc dźwięki na wielośladowym magnetofonie.

Słuchając odświeżonych nagrań na sprzęcie najwyższej klasy, słychać, że połączone w concept album nagrania były rejestrowane w różnym czasie, a barwa instrumentów się zmieniała. Muzyka odzyskała naturalną fakturę spłaszczoną na pierwszych płytach wydanych w technologii CD. Jej słuchanie przypomina podziwianie obrazu przez szkło powiększające.

Zremasterowana wersja odczarowała efekty specjalne, np. nagrany na korytarzu studia motyw kroków. Ale blasku nabrała muzyka. Perkusja Nicka Masona w „Time" ma kosmiczne brzmienie, gitary Davida Gilmoura w „Money" zyskały aurę bluesowego jamu na żywo. Fortepianowy motyw Ricka Wrighta w „The Great Gig in the Sky" wart jest filharmonii, a dramatycznej wokalizy Clare Torry można by słuchać w operze. Historia tego utworu jest niesamowita. Pośród bonusów znalazła się pierwsza wersja kompozycji bez śpiewu wokalistki. Torry tchnęłą w nią życie, chociaż nie lubiła Floydów, nie chciała przyjść do studia, bo miała bilety na Chucka Berry'ego. Jej śpiew wyceniono na 300 funtów. Dopiero po latach kwartet zreflektował się, że Clare „zrobiła" mu utwór, i wpisał ją na listę kompozytorów. Z obecnego wznowienia też dostanie tantiemy.

„The Dark Side of the Moon" ukazało się w kilku wersjach. Sześciopłytowy zestaw „Immersion" zawiera m.in. krążki CD, DVD, blu-ray i SACD. Pośród bonusów jest wydana dopiero teraz koncertowa wersja albumu z Wembley z 1974 r., a także pierwszy miks Allana Parsonsa bez efektu bicia serca, panicznego krzyku i Clare Torry. Muzycy go odrzucili. Teraz zaś dają nam szansę zrozumieć, jakie były tego powody, co stanowiło problem i jak dojrzewali do arcydzieła.

7 listopada ukaże się „Wish You Were Here". Bonusem będzie m. in. tytułowa kompozycja ze skrzypcowym solo Stefana Grapellego. Muzycy spotkali go na korytarzu Abbey Road i zaprosili na sesję. A potem, na płycie, jego partię wyciszyli. Obcujemy więc z muzyczną rekonstrukcją. Floydzi ujawnią też nagrania z przerwanej sesji „Household Objects", gdy po monumentalnej produkcji „The Dark Side" zapragnęli nagrać płytę skromną, używając jako instrumentów przedmiotów domowego użytku.

7 listopada ukaże się również „A Foot in the Door", płyta z największymi hitami zespołu, 27 lutego zaś fani będę mogli kupić nowe wydanie „The Wall" z nigdy niepublikowaną wersją próbną demo. A także każdą płytę z dyskografii osobno, która jest już teraz dostępna w boksie. Do kolekcjonerskich wersji dołączone są m.in. reprinty biletów z koncertów i szaliki.

„The Dark Side" utrzymywało się na liście „Billboardu" 741 tygodni i wpłynęło m.in. na twórczość Radiohead. Kogo zainspiruje teraz?

Pink Floyd, The dark side of the moon, 6CD i DVD, 2011, EMI

Niedawna reedycja odświeżonych nagrań The Beatles przekonała, że prymitywne stereo z końca lat 60. można przełożyć na nowoczesny cyfrowy dźwięk. Tłumy młodych ludzi przed radiową Trójką, gdzie prezentowano w tym tygodniu zremasterowane „The Dark Side of the Moon", przekonują, że ma to sens, tak jak wznowienia książek Manna albo Dostojewskiego. Bo wydana w 1973 r. płyta to klasyka sztuki XX wieku. Kupiło ją 45 mln fanów. Lepszy wynik osiągnął tylko „Thriller" Jacksona i „Back in Black" AC/DC.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"