Reklama

Tori Amos Night of Hunters - recenzja płyty

Na „Night of Hunters” Tori Amos mierzy się z dorobkiem klasyków

Aktualizacja: 15.10.2011 09:35 Publikacja: 15.10.2011 09:30

Tori Amos Night of Hunters - recenzja płyty

Foto: materiały prasowe

Prawie 20 lat po debiucie płytowym amerykańska pianistka spróbowała czegoś nowego. Album „Night of Hunters", pierwszy w jej dorobku nagrany dla Deutsche Grammophon, wypełnia muzyka klasyczna.

Reklama
Reklama

Zobacz na Empik.rp.pl

Tori Amos odeszła od elektroniki, wróciła do fortepianu – na powitanie w „Shattering Sea" gra niepokojące, głębokie akordy na swym ulubionym Bösendorferze. Utwór zapowiada to, co na płycie najlepsze: bogate, akustyczne brzmienie.

Amos wybrała motywy z dzieł znakomitych kompozytorów, m.in. Bacha, Chopina, Schuberta, Debussy'ego, Mendelssohna; stały się kamieniami węgielnymi nowych, napisanych przez nią utworów. Po raz pierwszy od 15 lat rozstała się z towarzyszącym jej zespołem, a album zarejestrowała ze świetnymi instrumentalistami, ważną rolę odegrali także Polacy z Apollon Musagete Quartet.

„Cactus Practice" – zagadkowy tytuł – nie zapowiada sensacji, jakie utwór przynosi. To ciekawie zinterpretowany nokturn Chopina, subtelna i mroczna kompozycja osłodzona śpiewem Amos. Ale nie tylko – liryczny dialog prowadzi z nią nastoletnia córka Natashya zręcznie wcielająca się w różne role. Ma jeszcze dziecięcy, ale już charakterystyczny głos. Przykuwa uwagę i w „Cactus Practice" z pewnością przyćmiewa mamę.

Reklama
Reklama

Amos i Natashya spotykają się też w „Job's Coffin" – co prawda w tekście tej piosenki (jak i wielu innych na płycie) trudno doszukać się sensu, ale nie przeszkadza to cieszyć się instrumentalnym duetem. Fortepianowi wtóruje fantastyczny klarnecista Andreas Ottensamer, którego Amos „wypożyczyła" od Filharmoników Berlińskich.

W czasach, gdy twórcy muzyki rozrywkowej zajmują się bezwstydnym odświeżaniem cudzych utworów i rezygnują z autorskich pomysłów, Amos podjęła się trudnego wyzwania. Próbuje odpowiedzieć na dorobek gigantów własną wyobraźnią. I w zasadzie poradziła sobie dobrze. Ciekawie obudowała kompozycję Enrique Granadosa w „Fearlessness" – kwartet smyczkowy tworzy ponurą, melancholijną atmosferę, pianino wprowadza niepokojące tony, a Amos, śpiewając, dodatkowo te emocje wzmacnia – napięcie rośnie do ostatniej nuty.

W „Night of Hunters", tytułowej opowieści o nocy polowań, połączyła sonatę Scarlattiego z elementami irlandzkiego folku. W delikatnej, zwiewnej „Seven Sisters" powraca niesamowity klarnet Ottensamera, utwór pozwala odpocząć od dominujących na płycie minorowych tonów.

Są na krążku także nużące momenty i powtórzenia. Za  aranżacje utworów, nie dość różnorodne, odpowiada wieloletni współpracownik pianistki John Philip Schenale.

Amos należy się uznanie za odwagę – wypłynęła na nowe morze. Ale stare wiosła powinna zostawić na brzegu.

W sobotę w radiowej Trójce o godz. 20 retransmisja koncertu Tori Amos, który odbył się w Studiu im. Osieckiej

Reklama
Reklama

Tori Amos

Night of hunters

CD Universal Music 2011

plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Reklama
Reklama