E nergii i pracowitości może mu pozazdrościć chyba każdy. 57 lat po swoim filmowym debiucie („Frank marynarz" z 1955 r.) Clint Eastwood nie zwalnia tempa ani na moment i nie myśli o zakończeniu kariery.
Trudno zresztą w jego przypadku zdefiniować słowo kariera. Realizuje się jako aktor, reżyser, kompozytor, projektant, muzyk, producent, sprawdza się jako właściciel restauracji, a mieszkańcy kalifornijskiego miasta Carmel z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy Eastwood w latach 80. zasiadał w fotelu burmistrza. Swoją przygodę z show-biznesem zaczynał jako aktor, ale początkowo nie wiązał z tym zajęciem wielkich nadziei – nie miał bowiem przekonania do własnych umiejętności.
Grywał niewielkie, słabo opłacane role w filmach klasy B i nie zanosiło się, by miał kiedyś rzucić na kolana Hollywood. Przełomem okazała się rola w kultowym dziś „Za garść dolarów" (1964) Sergio Leone i w kolejnych spaghetti westernach włoskiego reżysera: „Za kilka dolarów więcej" (1965), „Dobry, zły, brzydki" (1965). Leone obalił romantyczny mit Dzikiego Zachodu, a Eastwood zapisał się w historii kina jako twardziel o nieprzeniknionym wyrazie twarzy i beznamiętnym spojrzeniu. Dość skromny arsenał środków aktorskich, jakim wówczas dysponował, paradoksalnie okazał się jego największym atutem.
Opinię filmowego twardziela numer 1. potwierdził jeszcze w latach 60. w „Blefie Coogana" (1968), a w następnej dekadzie tytułową rolą w „Brudnym Harrym" (1971). Oba filmy wyreżyserował Don Siegl. Po latach właśnie jemu i Sergio Leone Eastwood zadedykował jeden ze swoich najgłośniejszych filmów, oskarowy antywestern „Bez przebaczenia" (1992). Na początku lat 70. spróbował swych sił jako reżyser. Wprawdzie debiutancki film „Zagraj dla mnie, Misty" (1971) oszałamiającym sukcesem nie był, ale rozbudził w nim pasję, której wierny jest do dziś.
W kolejnych latach z powodzeniem łączył role reżysera, producenta, aktora, a nawet kompozytora muzyki w swoich filmach. Zyskał dzięki temu tak rzadko spotykaną w Hollywood swobodę twórczą i możliwość panowania nad wszystkimi etapami produkcji. Zrealizował dotąd 35 filmów, z których co najmniej kilka zapewniło mu nieśmiertelność. Wspomniane „Bez przebaczenia" i „Za wszelką cenę" (2004) przyniosły mu oskarowe dublety – za najlepszy film i reżyserię (w sumie oba filmy otrzymały osiem statuetek).