Sztuka jazzu przyciąga publiczność w Katowicach

Katowicki festiwal Jazzart pokazał, że jazzowa alternatywa tworzy muzykę nie mniej wartościową od już uznanych i popularnych artystów. Nadciąga fala nowej muzyki na miarę yassowej rewolucji z początku lat 90.

Aktualizacja: 02.05.2012 07:41 Publikacja: 02.05.2012 00:57

Obara Quartet

Obara Quartet

Foto: rp.pl, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Trzynaście koncertów w trzy ostatnie wieczory kwietnia na pięciu scenach przyciągnęło kilkutysięczną publiczność. Poniedziałkowymi koncertami Jazzart uczcił Międzynarodowy Dzień Jazzu. Okazało się, że można zrobić dobry festiwal nie zapraszając laureatów Fryderyków, Leszka Możdzera, Tomasza Stańki i Agi Zaryan.

 

Podczas gdy mainstreamowe imprezy idą utartym szlakiem zapraszając artystów zwyciężających w ankietach specjalistycznych magazynów Polsce i za granicą, dyrektor artystyczny Katowice Jazzart Festival saksofonista Maciej Obara zaprosił artystów mających dużo do powiedzenia. Nie zabrakło znaczących nazwisk i to zagranicznych. Brytyjski saksofonista Courtney Pine i szwedzki kontrabasista Lars Danielsson nie wymagali rekomendacji gromadząc największą publiczność. Największy z klubów Hipnoza był wypełniony szczelnie podczas pierwszego w Polsce występu tria Neila Cowleya, który stylistycznie usadowił się pomiędzy grupami e.s.t. i The Bad Plus. Także znany już w Polsce Portico Quartet przyciągnął nadkomplet publiczności, choć zespół potwierdził, że w ich muzyce duże znaczenie ma perfekcyjna produkcja, a tę słychać najlepiej na płytach.

Lars Danielsson zachwycił melodyjnymi kompozycjami z charakterystyczną, skandynawską nutą melancholii. Jego kwartet złożony z muzyków wysokiej klasy w tym perkusisty Magnusa Öströma z e.s.t. jest ozdobą każdego festiwalu, choć nie dopatrzymy się w jego muzyce żadnych rewolucyjnych pomysłów. W tych celowała polska obsada festiwalu.

Trzy nazwiska powinni zapamiętać ci, którzy z jazzem flirtują od czasu do czasu. To przede wszystkim wspomniany już saksofonista Maciej Obara, który przedstawił nowy, międzynarodowy kwartet. Finał ich występu w Kinoteatrze Rialto pokazał, że w tym składzie i z nowymi kompozycjami mogą zawojować europejskie festiwale.

Drugim muzykiem godnym szerszego uznania jest trębacz Piotr Damasiewicz. Jego monumentalna kompozycja „Hadrony" w intrygującym stylu połączyła brzmienie orkiestry kameralnej AUKSO z kwintetem jazzowym zawadiackich improwizatorów. W finale festiwalu Damasiewicz poprowadził także grupę Power of the Horns Damas Ensemble. Tu ponownie udowodnił, że jest utalentowanym kompozytorem, ale pozostawił dużo więcej miejsca na szalone popisy muzyków.

Trzecia osobowość godna zapamiętania, to saksofonista Irek Wojtczak, który poprowadził PRL Kwintet i napisał kompozycje inspirowane polskim folklorem. Był też ważnym głosem eksperymentalnej, grającej otwarty, nowoczesny jazz grupy A-Kineton.

Nowatorskich pomysłów w Katowicach nie brakowało. Najoryginalniejszy występ dał duet polskiego trębacza Tomasza Dąbrowskiego i amerykańskiego perkusisty Tyshawna Soreya. Przez godzinę muzycy pokazywali, jak grać, by ich instrumenty nie brzmiały konwencjonalnie. Kto szukał w jazzie czegoś odmiennego, znalazł właśnie na ich koncercie w klubie Katofonia.

W Katowicach jazz nie kroczył utartymi szlakami. Ten festiwal przeciera nowe drogi, prezentuje zespoły poszukujące nowych form wyrażania ekspresji, improwizujące w klubach do późnej nocy. Co najważniejsze, mimo weekendu zgromadził wcale liczną publiczność. Ważne, że nie zapomniano o utytułowanych nazwiskach, które zawsze będą magnesem dla mnie wyrobionej publiczności chcącej po prsu posłuchać dobrego jazzu.

Trzynaście koncertów w trzy ostatnie wieczory kwietnia na pięciu scenach przyciągnęło kilkutysięczną publiczność. Poniedziałkowymi koncertami Jazzart uczcił Międzynarodowy Dzień Jazzu. Okazało się, że można zrobić dobry festiwal nie zapraszając laureatów Fryderyków, Leszka Możdzera, Tomasza Stańki i Agi Zaryan.

Podczas gdy mainstreamowe imprezy idą utartym szlakiem zapraszając artystów zwyciężających w ankietach specjalistycznych magazynów Polsce i za granicą, dyrektor artystyczny Katowice Jazzart Festival saksofonista Maciej Obara zaprosił artystów mających dużo do powiedzenia. Nie zabrakło znaczących nazwisk i to zagranicznych. Brytyjski saksofonista Courtney Pine i szwedzki kontrabasista Lars Danielsson nie wymagali rekomendacji gromadząc największą publiczność. Największy z klubów Hipnoza był wypełniony szczelnie podczas pierwszego w Polsce występu tria Neila Cowleya, który stylistycznie usadowił się pomiędzy grupami e.s.t. i The Bad Plus. Także znany już w Polsce Portico Quartet przyciągnął nadkomplet publiczności, choć zespół potwierdził, że w ich muzyce duże znaczenie ma perfekcyjna produkcja, a tę słychać najlepiej na płytach.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla