Rynek niszczą bezpłatne imprezy

Zespoły nie dają rady zagranicznej konkurencji, rynek niszczą bezpłatne imprezy. Są inicjatywy, by go ratować – pisze Jacek Cieślak

Publikacja: 08.10.2012 17:29

Zespół Myslovitz z nowym wokalistą Michałem Kowalonkiem nie zagrał jeszcze biletowanego tournée

Zespół Myslovitz z nowym wokalistą Michałem Kowalonkiem nie zagrał jeszcze biletowanego tournée

Foto: PAP, Andrzej Grygiel Andrzej Grygiel

Głównym powodem załamania jest kryzys światowej fonografii, który rykoszetem odbił się na naszych grupach.

- Mniejsze wpływy ze sprzedaży płyt sprawiły, że artyści na całym świecie, nawet najwięksi, którzy w czasach prosperity rzadko decydowali się na występy, zaczęli więcej grać na żywo – mówi Tomik Grewiński, szef Kayaksu, menedżer Kayah i Zakopowera. – Do tego dołożyły się reaktywacje dawno niegrających zespołów, które nie mogły już liczyć na tantiemy.

Dumping

Podobnie jest w Polsce. Podaż przewyższyła popyt. Na początku wydawało się, że polski rynek dobije wprowadzony w zeszłym roku 23-procentowy podatek VAT.

– Były takie obawy, dotyczyły zwłaszcza imprez niebiletowanych, organizowanych przez samorządy – mówi Grewiński. – Załamanie okazało się jednak krótkotrwałe, związane z planowaniem rocznych budżetów. W tym roku sytuacja się ustabilizowała.

Tym, co zdaniem Grewińskiego może osłabić krajowy rynek, jest inwazja zagranicznych gwiazd. Kiedyś trudno było zaprosić Guns n' Roses do Warszawy, tymczasem zespół Axla Rose'a latem wystąpił w Rybniku.

– Wystarczy spojrzeć na afisze i programy klubów, by się przekonać, że nigdy wcześniej nie przyjeżdżało do nas tak wiele obcych gwiazd – mówi menedżer Kayah. Jego zdaniem związana z nimi oferta jest sztucznie pompowana, można mówić wręcz o dumpingu.

Przy rosnącej konkurencji agencje sprowadzające zagranicznych artystów muszą decydować się na tak zwane pakiety. Chcesz mieć dużą gwiazdę – musisz zaprosić kilka słabszych. Dochodzi do paradoksalnych sytuacji, gdy agenci decydują się nawet stracić na kilku koncertach, by zarobić i powetować straty na jednym – dużej gwiazdy.

Konkurencja staje się mordercza, ponieważ przybywa także dotowanych przez samorządy markowych festiwali muzycznych z udziałem uznanych międzynarodowych gwiazd. W samych Katowicach odbyły się w wakacje trzy. Sytuacji nie ułatwiło Euro, na które również zaproszono obcych wykonawców. Wiadomo, że fani zawsze będą chcieli zobaczyć nieogranych i nieopatrzonych zagranicznych artystów, a nie Polaków. Takie są prawa rynku: trzeba umieć rywalizować z najlepszymi. Albo ich wzorem podbijać sąsiednie rynki. Niestety, to się nie udaje. Coma, która liczyła na trasę w Ameryce, będzie grała jesienią w Niemczech. Kayah została zaproszona do Pragi, gdzie występowała na moście Karola z bałkańskimi muzykami. Reszta musi się zadowolić nielicznymi występami w zagranicznych klubach dla polonijnej widowni i coraz ciaśniejszym krajowym rynkiem.

Skorzystały na tym kluby. – Gdy konkurencja była mniejsza, zachęcały artystów korzystnymi warunkami, brały na siebie część kosztów, na przykład za transport lub hotele – mówi Maciej Pilarczyk, menedżer Artura Rojka. – Obecnie przerzuciły je na muzyków, w zamian za udostępnienie sali domagając się podziału w zyskach z biletów. Jeśli ich nie ma, wiele więc nie tracą.

Sytuacja jest tak fatalna, że w gronie menedżerów i artystów zrodził się pomysł kampanii społecznej akcji „Wspierajmy muzykę na żywo. Nie bądź dźwiękoszczelny", którą mają wesprzeć Urszula Dudziak, Kasia Nosowska, Motion Trio i Mela Koteluk.

– Jednym z naszych pomysłów jest dołączanie do zakupionych biletów na występy krajowych gwiazd kodów umożliwiających pobieranie bezpłatnie z sieci albumów –powiedziała „Rz" Daria Soroka, menedżerka Meli Koteluk. Zapytana, czy nie doprowadzi to do spadku sprzedaży płyt, odpowiedziała, że w pewnych kręgach odbiorców muzyki i tak się nie sprzedają.

Zadbajcie o siebie

- Zajmuję się zarówno fonografią, jak i koncertami, i nie wydaje mi się, by którekolwiek z wydawnictw muzycznych chciało zrezygnować z dochodów z dystrybucji płyt, by wzmocnić sprzedaż biletów – odpowiada Grewiński. – Zgodziłbym się co najwyżej na to, by bonusem do biletów były remiksy, ale na pewno nie nagrania z katalogowych płyt lub całe albumy.

– Żadna firma fonograficzna, która zajmuje się sprzedażą, nie zdecydowała się na rozdawanie albumów za darmo, bo to prowadzi do katastrofy finansowej – mówi Piotr Kabaj, dyrektor generalny EMI Music Polska. – Tymczasem polscy wykonawcy grają otwarte, niebiletowane koncerty, a potem się dziwią, że coraz mniej osób chce płacić za wejściówki.

Piotr Kabaj przypomina, że odradzał menedżerom udział ich podopiecznych w otwartych imprezach. Z porozumienia wyłamywali się zwłaszcza ci, którzy zajmują się jednym zespołem.

– Często bierze górę strach, że starsze gwiazdy muszą wykorzystać ostatnią chwilę popularności – mówi Piotr Kabaj. – Takie myślenie uderza w młodszych i debiutantów. Publiczność, która widziała największe polskie sławy za darmo, nie będzie płaciła za mniej znanych.

Szef EMI Music Polska radzi wszystkim muzykom i menedżerom narzekającym na upadek rynku koncertowego, by poszli śladem Amerykanów.

– Oni też mieli problem z niebiletowanymi imprezami sponsorowanymi przez koncerny lub burmistrzów – mówi Piotr Kabaj. – Gdy doszło do poważnego kryzysu, stowarzyszenie menedżerów koncertowych zdecydowało, że nikt nie może grać otwartych imprez. Bilety muszą być, choćby za symboliczną cenę. Uważam, że gdyby polscy menedżerowie postąpili podobnie, rynek koncertowy by się odrodził. Większy obrót zbilansowałby szybko brak nawet dużych wpływów z niebiletowanych imprez. To lepsze rozwiązanie niż sięganie do cudzych portfeli, w tym przypadku firm fonograficznych.

O tym, co konkretnie będzie można zrobić dla spadającej sprzedaży biletów, przekonamy się za kilka dni, gdy organizatorzy kampanii „Wspierajmy muzykę na żywo" zorganizują panel z udziałem gwiazd, menedżerów, organizatorów koncertów i wydawców.

Głównym powodem załamania jest kryzys światowej fonografii, który rykoszetem odbił się na naszych grupach.

- Mniejsze wpływy ze sprzedaży płyt sprawiły, że artyści na całym świecie, nawet najwięksi, którzy w czasach prosperity rzadko decydowali się na występy, zaczęli więcej grać na żywo – mówi Tomik Grewiński, szef Kayaksu, menedżer Kayah i Zakopowera. – Do tego dołożyły się reaktywacje dawno niegrających zespołów, które nie mogły już liczyć na tantiemy.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"