Niebiletowane koncerty nie popsuły, na szczęście, rynku fonograficznego. Nie ma jeszcze informacji z końca roku, gdy zainteresowanie muzyką jest największe, jednak dane do listopada dają nadzieję, że spadku obrotów nie było (w 2011 r. wartość polskiej fonografii wyniosła 320 mln zł).
Na pewno wzmacnia się globalna tendencja i rośnie znaczenie nagrań cyfrowych, których udział w rynku szacuje się na co najmniej 10 procent.
Zapowiedź zwiększenia aktywności polskich serwisów streamingowych, w tym Muzo.pl, a także wejście do Polski Spotify daje gwarancję, że zainteresowanie muzyką „z chmury" będzie rosło.
Najbardziej zasobni klienci, wykupując pakiety cyfrowe, pozostaną jednak wierni płycie kompaktowej. Jeśli tylko będą wydarzenia, na przykład na miarę nagrań Adele. Nie jest prawdą, że Polacy nie chcą kupować płyt. Od wiosny 2011 roku angielska gwiazda sprzedała w naszym kraju około 400 tysięcy albumów, choć jej dystrybutor nie wprowadził promocyjnych cen.
Ocenia się, że wartość wszystkich nagrań, jakie trafiły do Polaków, wynosiła około 25 mln zł. Tylko w mijającym roku fani kupili ponad 200 tysięcy płyt Brytyjki. Z tegorocznych zagranicznych premier najlepsze były płyty „Privateering" Marka Knopflera, „Tempest" Boba Dylana, „El Camino" The Black Keys i „Blunderbuss" Jacka White'a.