Najmodniejszy folkowiec Ameryki

Devendra Banhart ściął włosy, ogolił brodę i nagrał najbardziej przystępny album w karierze

Aktualizacja: 02.04.2013 10:18 Publikacja: 02.04.2013 09:55

Jest jednym z czołowych przedstawicieli folkowego boomu, który obserwowaliśmy w amerykańskiej muzyce przez ostatnie półtorej dekady. Zjawiska niezwykle barwnego i inspirującego, określanego różnymi nazwami – freak folk, psych folk albo New Weird America (z naciskiem na weird, które można tłumaczyć jako dziwny, pokręcony).

Zobacz na Empik.rp.pl

Do tej grupy zaliczani są tacy artyści jak Ariel Pink, Grizzly Bear czy właśnie Banhart. Stylistyka tych artystów jest dosyć zróżnicowana, ale łączy ich odgrzebywanie muzycznych korzeni (zwłaszcza z lat 60.) i folkowe inspiracje. Stałym elementem freakfolkowego pejzażu jest również psychodeliczna aura i wiążące się z nią narkotyki. U Banharta można dodać wpływy muzyki hinduskiej.

Ciężko streścić jego życiorys, bo jest kosmopolitą, a muzyka to tylko jedno z jego zainteresowań. Jest muzykiem, deskorolkarzem, artystą wyrzuconym z akademii, grafikiem, a nawet przez moment był celebrytą, kiedy związał się z popularną aktorką Natalie Portman. Nadużywane określenie hipsterski z pewnością do niego pasuje. Urodził się w Teksasie, ale dorastał w Wenezueli. Mieszkał w San Francisco, Paryżu, a obecnie w Nowym Jorku.

„Mala" nieprzypadkowo ma swojsko brzmiący tytuł. Narzeczoną muzyka jest artystka z Belgradu Ana Kraš, która lubi gdy Banhart mówi do niej per „mala" co oznacza „mała". W otwierającym album utworze „Golden Girls" muzyk zaprasza na parkiet („Get on the dancefloor") ale rzecz jasna nie chodzi o szklaną kulę i stroboskop, tylko rodzaj szamańskiego tańca, podróży wewnątrz siebie. Wyprawa to niespotykanie melodyjna i przyjemna. Większość utworów to krótkie, trzyminutowe piosenki, pozostające w głowie i zachęcające do ponownego odsłuchu.

Posłuchaj piosenki „Mi Negrita"  z najnowszej płyty Devendra Banharta

Welwetowe retrobrzmienie gitar w „Golden Girls" lub singlowym „Für Hildegard von Bingen" pokazuje, że Banhart ciągle inspiruje się latami 60. „Daniel" to melancholijne wspomnienie jednego wieczoru, gdy stał w kolejce po bilety na koncert. W „Your Fine Petting Ducks" wraz z narzeczoną z przymrużeniem oka odgrywają dialog między dziewczyną, a jej byłym chłopakiem. Ona śpiewa, że chce do niego wrócić, bo jej obecny partner jest nie do wytrzymania. On z kolei przypomina jaki sam był beznadziejny. Trudno to nazwać piosenką miłosną. W śpiewanej po hiszpańsku „Mi Negrita" powraca do wenezuelskich korzeni, a z kolei w akustycznej „The Ballad of Keenan Milton" nie odzywa się ani razu. W tle słychać tylko syrenę dobiegającą z ulicy na Manhattanie, gdzie Banhart i Kraš mają swoje studio. To minimalistyczna perełka. Jak wypada na żywo, polska publiczność przekona się latem, bo artysta wystąpi na festiwalu Open'er w Gdyni.

Nie ma tu udziwnień i psychodelicznych odlotów, które utrudniały tej muzyce dostęp do stacji radiowych i list przebojów. Ósma płyta Banharta jest wypełniona prostymi dźwiękami gitar. Przy pierwszym słuchaniu przynosi uczucie muzycznego deja vu. Nie chodzi bynajmniej o wtórność kompozycji, ale o odwołanie do kanonów gitarowych melodii.

Devendra Banharto, Mala, Warner Music Poland,  CD 2013

Jest jednym z czołowych przedstawicieli folkowego boomu, który obserwowaliśmy w amerykańskiej muzyce przez ostatnie półtorej dekady. Zjawiska niezwykle barwnego i inspirującego, określanego różnymi nazwami – freak folk, psych folk albo New Weird America (z naciskiem na weird, które można tłumaczyć jako dziwny, pokręcony).

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 89% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"