Kojarzymy te owady ze słońcem i ciepłem, ale warto zauważyć, że żyją prawie wyłącznie nad wodą, a w każdym razie w jej pobliżu. Jedne, jak znana z atramentowego koloru świtezianki, trzepocą nad wodami płynącymi, inne nad stojącymi, ale dla badaczy najbardziej chyba ekscytujące spośród żyjących u nas 73 gatunków są te, które wręcz kurczowo trzymają się torfowisk. Choćby dlatego, że większość podmokłych miejsc osuszono, przez co wszelkie związane z nimi żywe istoty stały się rzadkie, chociaż także z innych, zresztą związanych z tym, powodów.
Każde skrzydło w inną stronę
Jeszcze się matce Ziemi nie śniło o latających ptakach, będących przecież naturalnymi potomkami dinozaurów, a ważki już latały. Dinozaury żyły wszakże mniej więcej 200 milionów lat temu, a ważki już 320 milionów lat temu. To bodaj najstarsze z owadów i zarazem pierwsi lotnicy, jacy unosili się w ziemskiej atmosferze.
- Nie był to jeszcze zbyt wyrafinowany lot - zauważa dr Grzegorz Tończyk z Uniwersytetu Łódzkiego, odonatolog, czyli badacz ważek. - Raczej dopiero zaczątki sztuki latania.
Z czasem jednak stało się sztuką nie lada. Do dziś konstruktorzy lotnictwa korzystają z istniejących u ważek naturalnych rozwiązań inżynierskich jako z cennej podpowiedzi. Każde z czterech skrzydeł ważki może się poruszać niezależnie od innych, owad ma więc możliwość wiosłowania nimi w powietrzu na różne sposoby. Dlatego ważka może podążać przed siebie, w bok, do tyłu, albo zawisnąć w powietrzu jak śmigłowiec. Oglądana z bliska, rzeczywiście śmigłowiec przypomina. Jej masywny wobec delikatnej reszty ciała tułów wygląda jak korpus takiej maszyny z kabiną i silnikiem, tylko zamiast nich są tam upakowane mocne mięśnie, pozwalające na tą powietrzną ekwilibrystykę.
Arktyka pod Kielcami
Można je uznać za latające relikty, jako że przez dziesiątki lat niewiele się zmieniły. Poszczególne gatunki bywają przy tym reliktami rozmaitych epok i klimatów.