Święta racja. O co jednak chodzi? Ano właśnie: są w sieci takie dialogi na cztery nogi, że czasami mam podejrzenia, że ktoś miał wielką potrzebę, żeby je wymyślić. A może nawet zmyślić! Oto jeden z nich: „Co tam się ostatnio działo na necie? – A, Józek wyłapał gonga w klufa i niucha się polała".
Moje podejrzenia biorą się stąd, że sam, jeszcze jako młodzieniec stosunkowo młody, słysząc różne bełkotliwe frazy, próbowałem je z kolegami parodiować, wymyślając zdania naśladujące młodzieżowy slang. Na przykład taki okrzyk odstraszający: „Zwijaj asfalta!". Miał chyba, w trochę tajemniczy, ale i nieco brutalny sposób zachęcać do ucieczki. Podobnych przykładów mogę podać co najmniej kilka. A choćby „Skręcaj loka!". Albo „Wyciągaj kolta, nie zgrywaj lorda!".
Mając już takie doświadczenia słowotwórcze, z ogromną przyjemnością oglądałem absurdalną komedię „Czy leci z nami pilot?", w której Afroamerykanin prosił stewardesę słowami: „Pchnij, lalucha, kawał ścierwa". Chodziło o podanie dania mięsnego. Stewardesa odpowiadała totalnym bełkotem, a widząc zaskoczenie na twarzy rozmówcy, szydziła: „Grypsuje, a nie rozumie!".
Otóż myślę, że gdyby zapytać taką stewardesę, która nie tylko grypsuje, ale i rozumie – co znaczy „wyłapać gonga w klufa", odpowiedziałaby bez namysłu: „dostać cios w nos". Ale taki, że krew się może polać.
Jacek Cieślak