Dwaj faceci w kąpielówkach z ręcznikami przewieszonymi przez nagie ramiona. Stoją plecami do obiektywu, wsparci rękami o parapet. Patrzą za okno. Są kluskowaci, typowe pulpeciki, żadna tam rzeźba – ani śladu po „kaloryferku i kablu". Stoją i po prostu patrzą. Nie za bardzo jest na co. Za oknem beznadziejnie szary dzień, jakaś budowa, stawiają pewnie kolejną galerię handlową. Dźwigi, rusztowania, robotnicy w pomarańczowych kamizelkach. Nic, dosłownie nic w tym zdjęciu nie ma takiego, co by mogło nas zachwycić.