Dlaczego pracodawcy szukają alternatywnych rozwiązań?

Odpowiedzi na to pytanie może udzielić każda osoba, która brała udział w jakimkolwiek procesie rekrutacyjnym. Najczęstsze grzechy potencjalnych kandydatów, skrzętnie zresztą ukrywane przed przyszłym pracodawcą, to m.in. niska motywacja, przekłamania dotyczące wykształcenia, uprawnień, kompetencji itp. Naciąganie rzeczywistości może mieć postać zupełnie nieszkodliwą, w groźniejszym wymiarze może stać się prawdziwym utrapieniem pracodawcy. Dokładnie w tym miejscu pojawia się sedno problemu: firma angażująca przykładowego inżyniera od budowy mostów nie może liczyć się z ryzykiem, że posiada on sfałszowane uprawnienia. Dotyczy to każdej branży i w zasadzie każdego bardziej odpowiedzialnego stanowiska. Bo czy dobrym kandydatem na główną księgową spółki jest osoba, która w przeszłości miała problemy z hazardem? Tego rodzaju „kompetencja" raczej nie zostanie przez kandydatkę wpisana w dokumenty aplikacyjne.

 

Jak pracodawcy weryfikują wiarygodność

Sprawdzanie kandydata bez jego wiedzy przybiera najróżniejsze formy. Najprostszą metodą weryfikacji podawanych w CV danych jest bezpośredni kontakt z poprzednim pracodawcą, w oparciu o przedstawioną w życiorysie historię zatrudnienia. Ten etap może zrealizować każdy rekrutujący, bez potrzeby angażowania dodatkowych środków. Od dłuższego czasu do aplikantów docierają niepokojące przesłanki, że pracodawcy coraz chętniej zaglądają na portale społecznościowe, szukając informacji na temat przeszłości kandydata, jego poglądów, hobby czy sposobu utrzymywania relacji z otoczeniem. Takie działanie wzbudza kontrowersje, jednak skoro profil na przykładowym Facebooku jest publiczny, to dlaczego pracodawca nie może na niego zajrzeć? Jeszcze inną metodę można znaleźć na stronie detektyw24.net, należącej do agencji detektywistycznej wyspecjalizowanej m.in. w temacie wywiadu gospodarczego. W ramach usługi background check (także: background screening) pracodawca może gruntownie prześwietlić kandydata pod kątem jego wiarygodności i rzetelności. Gdy mamy do czynienia z pracownikiem średniego szczebla, takie badanie wydaje się zbędną fanaberią, jednak w przypadku osób mających poznać kluczowe tajemnice firmy sens inwigilacji wydaje się jak najbardziej zasadny. Czy to oznacza, że kandydaci do pracy na kluczowe stanowiska powinni się zacząć bać? Oczywiście, że nie. Uczciwość obroni się sama.