Reklama

Przepis na społeczną katastrofę

Zamiast piętnować imigrantów należy pracować nad rozbudzeniem w nich poczucia przynależności do nowego kraju. W przeciwnym wypadku ich frustracja i poczucie wykluczenia będą się pogłębiać, a wraz z nimi społeczne podziały, twierdzi kanadyjski filozof Charles Taylor w rozmowie z Jarosławem Kuiszem.

Publikacja: 07.08.2014 18:47

rys. Anna Krztoń

rys. Anna Krztoń

Foto: materiały prasowe

Red

Jarosław Kuisz: Ponad dwadzieścia lat temu opublikował pan słynny esej na temat multikulturalizmu, w którym próbował pan pokazać, jak w liberalnych demokracjach mogą żyć obok siebie rozmaite wspólnoty wywodzące się z różnych kultur i prezentujące różne wizje dobra wspólnego. Dziś idee multikulturalizmu wydają się być w odwrocie. Dlaczego?

Charles Taylor:

Mój esej mierzył się z bardzo ogólnym pytaniem: w jaki sposób powinniśmy podchodzić do kultur skrajnie odmiennych od naszej? Ludziom wydaje się, że rozumieją obce kultury, ale raz po raz przekonujemy się, że to nieprawda. Dobrym przykładem tego braku zrozumienia jest bezmyślna islamofobia, powszechna w krajach zachodnich. Mało kto daje sobie sprawę, że islam jest niezwykle zróżnicowany pod względem form duchowości i stosunku do drugiego człowieka. W Pakistanie i Senegalu panują całkowicie odmienne formy religijności. To dlatego, kiedy tylko słyszę w telewizji, że islam jako całość jest taki lub inny po prostu wyłączam telewizor.

Zdaniem Marthy Nussbaum przykładem islamofobii jest zakaz noszenia burki wprowadzony we Francji. Nussbaum odrzuca argumenty zwolenników zakazu, którzy powołują się chociażby na zasadę świeckości państwa francuskiego, względy bezpieczeństwa oraz prawo kobiet do wolności od religijnego przymusu. Jeden z najbardziej zagorzałych zwolenników podtrzymania zakazu – filozof Alain Finkielkraut, do powyższych argumentów dodaje jeszcze jeden: ludzie, którzy przyjeżdżają do Francji powinni dostosować się do panujących tam zasad i kultury. Czyje stanowisko w tym sporze jest panu bliższe?

W jednym Finkielkraut na pewno ma rację. Jeśli pewne grupy nie akceptują praw człowieka, reguł demokracji czy zasad równości z pewnością doprowadzi to do napięć społecznych. Musimy osiągnąć porozumienie co do pewnych fundamentalnych wartości. Ale wprowadzenie zakazu noszenia burki łamie wartości leżące u podstaw liberalnych demokracji i to w dwojaki sposób. Po pierwsze, takie prawo zakłada, że znamy prawdziwą motywację kobiet noszących burki, ale w liberalnym państwie prawodawca nie może odgórnie zdecydować, jakie jest znaczenie takiego czy innego gestu. Po drugie, nie można powiedzieć, że noszenie burki godzi w wartości Republiki Francuskiej, bo przecież ludzie mają różne opinie co do tego, jakie te wartości tak naprawdę są. Finkielkraut wygaduje wiele głupstw, ale ja nie nawołuję do tego, by wsadzić go do więzienia, mimo że jego opinie stoją moim zdaniem w sprzeczności z zasadami państwa liberalnego, jakim jest Francja. Ludzie tak myślący w imię obrony liberalizmu tak naprawdę domagają się ograniczenia swobód obywatelskich. To smutne.

Reklama
Reklama
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama