Trudno wskazać jednego artystę, oni zmieniali się na poszczególnych etapach mojego rozwoju. Dawno temu fascynował mnie Boris Ejfman ze swą niezwykłą umiejętnością budowania dramaturgii spektaklu. Po pracy z Jiřim Kyliánem dostrzegłem, że w zupełnie inny sposób można tworzyć choreografię i pracować z muzyką. W zasadzie każdy choreograf, z którym zetknąłem się jako tancerz, dał mi okazję do obserwacji. A poza tym staram się śledzić to, co aktualnie dzieje się za granicą, poznawać prace artystów, którzy odnoszą sukcesy.
Sztuka tańca jest w ciekawym okresie rozwoju ?czy też poszukuje indywidualności?
Indywidualności szuka się zawsze i ten proces nigdy się nie zakończy. A taniec rozwija się prężnie, trudno nadążyć za wszelkimi nowinkami. Staje się interdyscyplinarny, do spektakli przenika wiele dziedzin sztuki, co bywa inspirujące.
Temat, wokół którego ma koncentrować się cały spektakl „1914", odbiega chyba od pana zainteresowań. Pan lubi pokazywać jednostkę, jej zachowanie ?w różnych sytuacjach. Wojna to problem narodów, społeczeństw, mas.
Niezupełnie. Temat wojny przewijał się w moim spektaklu „Zniewolony umysł", który dotyczył, co prawda, totalitaryzmu, ale opresyjność tego systemu i wojny mają wiele wspólnego. W nowej choreografii też postanowiłem spojrzeć na wojny czy konflikty z perspektywy jednostki, która zostaje wrzucona ?w tygiel historii. Tytuł spektaklu „1914" nawiązuje do I wojny światowej, ale mnie interesuje człowiek żyjący sto lat później. Założyłem, że pokażę coś, ?co dzieje się daleko od nas, ?a powinno nam być bliskie. W trakcie pracy rzeczywistość geopolityczna zaczęła się diametralnie zmieniać, konflikt jest blisko naszej granicy i bardziej przez nas odczuwalny. Wpłynie to zapewne na odbiór „Ńevermore...?".
Domyślam się, że to dyrektor Krzysztof Pastor miał pomysł na cały spektakl i złożył panu propozycję jego współ-tworzenia.