Jeden z najwybitniejszych pianistów i kompozytorów w historii jazzu wystąpi we wtorek w ICE Kraków na Letnim Festiwalu Jazzowym, a w środę na Szczecin Music Fest. W Ameryce autobiografia Herbiego Hancocka ukazała się w październiku 2014 roku pod znaczącym tytułem „Possibilities". To także tytuł jego albumu z 2005 roku nagranego z gwiazdami popu, rocka i r'n'b, na którym pokazał, że wszystko w muzyce jest możliwe.
Pianista skończył w tym roku 75 lat, napisał jeden z najpopularniejszych jazzowych tematów „Cantaloupe Island", otrzymał 14 nagród Grammy, w tym najbardziej prestiżową za album roku „River: The Joni Letters" – jako drugi w historii jazzman.
Najważniejszą jego cechą jest otwartość: na ludzi, muzykę i nowinki techniczne. Dla Hancocka nie ma rzeczy niemożliwych. Nauczył się tego w najlepszej szkole – kwintecie Milesa Davisa. Na pierwszej stronie autobiografii wspomina koncert w Sztokholmie.
„Miles zaczyna grać. Przygotowuje się do solówki. Bierze głęboki wdech. I wtedy uderzam akord, który do niczego nie pasuje. Nie wiem nawet, jak do tego doszło – zły dźwięk w nieodpowiednim momencie przypomina zgniły owoc, który nadal wisi na drzewie. Miles milknie na ułamek sekundy, po czym zaczyna grać coś, co prostuje mój akord. Cud!".
Kiedy rodzice Herbiego się dowiedzieli, że ich sześcioletni syn odwiedza kolegę, żeby pograć sobie u niego na pianinie, postanowili kupić mu instrument.
„Uwielbiałem czuć klawisze pod palcami, choć nie miałem pojęcia, co robię. Kiedy skończyłem siedem lat, dostałem używany fortepian wart pięć dolarów, który stał w piwnicy kościoła".
Mały Herbie uczył się muzyki klasycznej, bo nikt wtedy nie dawał lekcji bluesa czy jazzu. Umiejętność gry na fortepianie dawała mu prestiż w środowisku. Ponieważ był niski i nie osiągał najlepszych wyników w sporcie, muzyka pozwoliła mu trafić do lepszej kategorii uczniów w szkole. Po czterech latach ćwiczeń wystartował w konkursie i wygrał. Nagrodą był recital z Chicagowską Orkiestrą Symfoniczną. Miał 11 lat, kiedy wychodził na scenę, by zagrać Koncert fortepianowy D-dur Nr 26 Mozarta.