Aktualizacja: 12.12.2024 04:42 Publikacja: 07.10.2022 17:00
Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński
Barbarzyńcy u bram imperium są bardziej wymówką niż rzeczywistym zagrożeniem. Kimś, na kogo za sto, tysiąc lat będzie można zrzucić winę. Zawsze łatwiej jest uznać, że zostało się podbitym, najechanym, niż że coś się wyczerpało. Schyłek tli się zawsze wewnątrz. W zmęczeniu, gorączce kurczących się ambicji, utracie stabilności, która bierze się z zaniku celu. Attylowie wszystkich czasów pojawiają się tylko na wyraźne zaproszenie. Nie muszą wyważać bram, które spróchniały ze starości. Nie ich nadejście jest prawdziwym dramatem imperium, ale chwila, w której mijają jego bramy ze wzruszeniem ramion i idą swoją drogą. Nie wchodzą w rolę fatum, które wyzwoliłoby nas od naszego losu. „Bez barbarzyńców – cóż poczniemy teraz? Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem”.
„Mury” Jacka Kaczmarskiego. Ta piosenka kołatała mi się w głowie, gdy oglądałem protesty sprzed Kancelarii Premiera. We wtorek było tam raptem parę osób. Wśród nich wybitna polska artystka Agnieszka Holland.
Ostatecznie pozostają tylko dwie istoty: Bóg i wino – rozpoczyna swoją „Filozofię wina” wielki Béla Hamvas, przekonując, że będzie pisał o Bogu, używając słowa wino, bo na jedno wychodzi.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas