Od dawna wiadomo, że zaklinanej kobry nie przyciąga dźwięk fujarki zaklinacza, ale jej koliste ruchy. Nie ma to jednak znaczenia – zaklinacze wciąż są w stanie zapanować nad tym groźnym gadem.
Taka sztuka ciągle udaje się Donaldowi Tuskowi wobec grupy znacznie szerszej niż tylko topniejący krąg wyborców Platformy Obywatelskiej – i jest to zjawisko w pewien sposób fascynujące. Wystarczy, aby były przewodniczący Rady Europejskiej raz na jakiś czas napomknął o możliwym powrocie, a emocje wśród części wyborców i komentatorów zaczynają przypominać te, które kiedyś panowały pod sceną, na której występowali The Beatles. Rzec można, iż objawia się magiczna wiara w Tuska Wielkiego na Białym Koniu.