Grupa polskich żołnierzy ochrania konwój z pomocą humanitarną. Pod jednym z wozów bojowych wybucha ładunek podłożony przez rebeliantów. Żołnierze błyskawicznie obsadzają pobocze drogi i odpierają atak. Okazuje się, że jeden z Polaków jest ranny. Na miejscu jest jednak transporter opancerzony Rosomak przystosowany do udzielania pomocy medycznej. Wkrótce w pobliżu lądują śmigłowce i zabierają rannego do szpitala.
To jeden z elementów przygotowań polskich żołnierzy do misji w Czadzie. Na poligonie w Świętoszowie (Dolny Śląsk) zakończyły się wczoraj manewry pod kryptonimem „Iriba I”. Wzięło w nich udział blisko 600 wojskowych, którzy wejdą w skład polskiego kontyngentu. Ćwiczeniom przyglądali się przedstawiciele francuskiej armii.
– Ta misja może być najtrudniejsza w historii polskiego wojska – zgodnie przyznają żołnierze. Do Czadu napłynęła ogromna rzesza uchodźców z ogarniętej walkami sudańskiej prowincji Darfur oraz Republiki Środkowoafrykańskiej. Sytuacja w kraju jest bardzo napięta. Siły rządowe regularnie ścierają się z buntownikami, a grupy uzbrojonych bojowników z Darfuru napadają na transporty z pomocą humanitarną.
– Bywa, że na dziesięć zaledwie trzy dochodzą do celu – przyznają osoby znające sytuację w tym regionie Afryki. Sprawę komplikuje fakt, że od 2007 roku Czad i Sudan nie utrzymują stosunków dyplomatycznych.
Polscy żołnierze wyjadą do Afryki pod egidą Unii Europejskiej. Swoje wojska wysyła tam kilkanaście innych krajów. Zadaniem sił koalicyjnych będzie zapewnienie bezpieczeństwa działań humanitarnych ONZ. Żołnierze zajmą się między innymi konwojowaniem transportów z pomocą dla uchodźców, ochroną wolontariuszy międzynarodowych organizacji, będą też pilnować strategicznych dla kraju obiektów.