Henryk Kroll, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych, ujawnił niemieckiemu dziennikowi „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że zwróci się do Donalda Tuska o odszkodowania dla Niemców, którym po 1951 r. nadano polskie obywatelstwo.
– Moja wypowiedź dla „FAZ” nawiązywała do słów wiceministra skarbu Huberta Łaszkiewicza. Kwestionował on prawo Niemców, którzy byli obywatelami polskimi, do uzyskania odszkodowań – mówi „Rz” Kroll.
Łaszkiewicz stwierdził na łamach prasy, że Niemcy nie będą objęci ustawą reprywatyzacyjną: – Dekretami z 1944 i 1945 r. Niemcy, ale także przedwojenni polscy obywatele narodowości niemieckiej, zostali wywłaszczeni i wysiedleni, bo uznano ich za wrogów narodu polskiego. Odwracanie tych przepisów oznaczałoby podważenie całego porządku ustalonego w Poczdamie. My tego nie zrobimy.
Kroll twierdzi, że ograniczenie wypłat odszkodowań tylko do osób, które wyjechały z Polski do 1962 r., jest krzywdzące. Wielu Niemców wyjechało z Polski później. Określani są oni jako „późni przesiedleńcy”. Akcja imigracyjna nasiliła się w szczególności po podpisaniu poufnej umowy Gierek – Schmidt w 1976 roku. Na jej mocy borykające się wówczas z brakiem siły roboczej Niemcy przekazywały Polsce pieniądze w zamian za każdą zgodę na wyjazd.
Władze polskie, które bardzo potrzebowały dewiz, zmuszały Ślązaków, Pomorzan, Warmiaków i Mazurów do emigracji. Szacuje się, że wyjechało w ten sposób kilkaset tysięcy osób. Część ich majątku, szczególnie atrakcyjne działki nad jeziorami mazurskimi, przejęli komunistyczni funkcjonariusze. Henryk Kroll uważa, że „późni przesiedleńcy”, którzy stracili majątek bezprawnie, powinni dostać odszkodowania. Ile? 15 – 20 procent wartości utraconego majątku.