Polska i Hiszpania zapowiadają wzmocnienie współpracy politycznej i gospodarczej. Premier Donald Tusk i szef MSZ Radosław Sikorski liczą, że pierwszym efektem sojuszu zawartego na piątym szczycie polsko-hiszpańskim w Kordowie będzie poparcie przez Madryt planu ratunkowego dla polskich stoczni.
Sprawa jest delikatna, bo niedawno Unia Europejska nie zgodziła się na interwencję państwa w przypadku stoczni hiszpańskich. W razie ustępstw wobec Polski Hiszpanie mogliby więc dochodzić swoich praw przed europejskimi trybunałami. Jak dowiedziała się „Rz”, przychylny stosunek Hiszpanów dla polskiej sprawy miało zapewnić poparcie Warszawy dla planów umieszczenia w Barcelonie sekretariatu Unii Śródziemnomorskiej, która ma doprowadzić do zacieśnienia współpracy UE z krajami basenu Morza Śródziemnego.
Informacje napływające z Kordowy wskazują na dobre wyniki rozmów. Zapatero mówił o „uprzywilejowanej współpracy” i spodziewanych, hiszpańskich inwestycjach w Polsce – zwłaszcza w rozwój infrastruktury.
Dziś Tusk będzie wczesnym popołudniem rozmawiał o kryzysie finansowym i stoczniach z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, a wieczorem z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Berlin i Paryż mają największe wpływy w UE i prawie żadna ważna decyzja nie zapada bez ich zgody. Francja dodatkowo przewodniczy w tym półroczu Unii i ma największe możliwości wywierania wpływu na Komisję Europejską.
Nasz rząd chce przekonać partnerów, że skoro w sytuacji globalnego kryzysu można użyć publicznych pieniędzy do ratowania europejskich banków, Polska powinna mieć też możliwość udzielenia pomocy stoczniom. Tydzień temu unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes zapowiedziała, że zaproponuje KE podjęcie negatywnej decyzji w sprawie restrukturyzacji polskich stoczni. Grozi to ich bankructwem.