– To było dla mnie oczywiste – skomentował podczas spotkania z dziennikarzami Sławomir Skrzypek, prezes NBP.
Jego przeciwnik, znany ekonomista Jan Winiecki, zapowiada odwołanie.
Proces zelektryzował środowisko polskich ekonomistów. Sprawa zaczęła się od głośnego felietonu opublikowanego w październiku 2007 r. w "Głosie Wielkopolskim" i "Gazecie Osztyńskiej". Prof. Winiecki zarzucił w nim nowemu prezesowi NBP brak kompetencji do kierowania bankiem i niejasne machinacje przy nostryfikacji dyplomu uzyskanego w USA. Nie przebierał przy tym w słowach.
Według Winieckiego Skrzypek – wbrew zapewnieniom – ukończył nie studia MBA, tylko program szkoleniowy. A potem, jak napisał profesor, "wydębił – przysłowiowym psim swędem – jakiś świstek papieru stwierdzający, że szkolenie to jest równoznaczne z uzyskaniem stopnia MBA". Mało tego – jak twierdzi Winiecki – załatwił sobie nostryfikację "świstka" w Szkole Głównej Handlowej i bezprawnie zaczął się tytułować magistrem ekonomii.
Skrzypek wystąpił przeciw Winieckiemu z prywatnym aktem oskarżenia (ekonomiście groziło do dwóch lat więzienia), a sprawa podzieliła ekonomistów. – W swojej karierze nie spotkałem się z tak rażącym brakiem formalnego wykształcenia – mówił przed sądem Bogusław Grabowski, były członek Rady Polityki Pieniężnej.