Wszystko gra?

"Nic się nie stało ale wyciągnijmy wnioski". Tym błyskotliwym hasłem Lech Wałęsa skomentował niegdyś wygraną Tymińskiego w I turze wyborów prezydenckich w 1990 roku.

Publikacja: 30.11.2009 10:10

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

To niebanalne hasło przychodzi mi na myśl, gdy czytam w gazetach, że "nie będzie handlu konstytucją między PiS a Platformą".

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/11/30/wszystko-gra/]skomentuj na blogu[/link][/b] [/wyimek]

Sebastian Karpiniuk, który w ubiegłym tygodniu pozwolił sobie na dywagacje na temat ewentualnego paktu z Lechem Kaczyńskim – w zamian za przedłużenie kadencji w zamian za okrojenie prerogatyw – teraz pospiesznie wycofuje się ze swoich teorii. Podkreśla, że z nikim swego wystąpienia nie konsultował i mówił wyłącznie swoim poselskim głosem.

Jedni piszą o tym z ulga - jak Gazeta wyborcza - bo każde porozumienie z Kaczyńskimi jawi się np. Piotrowi Stasińskiemu jako pakt z Diabłem. Inni piszą bez emocji. A jeszcze inni jak Michał Karnowski w "Polska the Times" - wyciągają ciekawe wnioski co do obaw Tuska przed ponowną kampanią.

Zacznijmy od "Gazety Wyborczej". Renata Grochal pisze o "Konstytucji - balonie próbnym Tuska" i cytuje dementi wiceszefa klubu PO Sławomira Nowaka: "- Polacy by nam nie wybaczyli, gdybyśmy przedłużyli kadencję Lecha Kaczyńskiego". I puentuje: "A skoro innej oferty dla PiS nie ma, to zmian w konstytucji szybko też nie będzie". I dalej: "Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że rzucony niedawno pomysł Donalda Tuska, by jeszcze przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. zmienić konstytucję tak, by osłabić prezydenta, a całą władzę wykonawczą przekazać rządowi, był tylko PR-owskim chwytem. Miał odwrócić uwagę od kłopotów rządu (sprawy hazardowej, braku szczepionki na grypę i podsumowania dwulecia gabinetu) i umożliwić przejęcie inicjatywy Tuskowi. To się udało, bo od dwóch tygodni zmiany konstytucyjne stały się głównym tematem debaty publicznej. Z punktu widzenia premiera ten pomysł miał jeszcze jeden atut - oprócz uporządkowania spraw ustrojowych, pozwalałby rozwiązać kilka problemów w samej PO. Gdyby dało się go zrealizować, Tusk mógłby pozostać premierem, który już bez hamulcowego w postaci prezydenta mógłby reformować kraj. W otoczeniu szefa rządu słychać, że Tusk coraz częściej waha się, czy startować w wyborach prezydenckich. Przy okazji zniknąłby problem sukcesji w Platformie. W razie wygranej w wyborach prezydenckich Tusk będzie musiał ustąpić z funkcji szefa partii, co już dziś wywołuje napięcia (w kolejce do sukcesji już ustawili się szef klubu PO Grzegorz Schetyna i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski). Jednak szybko okazało się, że PO nie ma konkretnego planu, jak przeprowadzić zmiany w konstytucji. Kluczową kwestią jest to, jak przekonać PiS, który jeszcze w 2005 r. chciał wzmocnić prezydenta, by poparł zupełnie odwrotną koncepcję. Bez głosów PiS konstytucji nie da się zmienić."

Renata Grochal kończy w znamienny sposób: "W PO mówi się też, że Tusk chce testować różne scenariusze, zanim ostatecznie zdecyduje, czy walczyć o prezydenturę. Co oznacza, że takich niespodziewanych "wrzutek" może być więcej."

A więc wszystko to gra, gabinet krzywych luster i dżungla pułapek?

Nie do końca.

W "Polsce" Michał Karnowski zastanawia się jaka jest prawdziwa geneza takich pomysłów? Może Tusk wie już, że więcej władzy już nie będzie miał i zastanawia się jak wzmocnić funkcję którą i tak już posiada?

Bo zostać premierem w Polsce łatwiej niż prezydentem, szczególnie gdy ma się tak sporą większość w sejmie - jak dzisiejsza PO.

Karnowski pisze: (Tusk)szuka scenariuszy alternatywnych. I stąd właśnie wypowiedzi takie jak Karpiniuka. Będące jakimś dalekim refleksem dyskusji toczonych w otoczeniu premiera. Jak wskazuje Karnowski, zbudowanie klarownego systemu kanclerskiego z silnym szefem rządu i czysto reprezentacyjnym prezydentem rozwiązałoby główny dziś problem Donalda Tuska. Mógłby wtedy i nie kandydować i pozostać najważniejszym politykiem w Polsce. Z wpływami i niepodważalnym prestiżem jednocześnie. Problem w tym, że PiS na takie targi nie wydaje się mieć ochoty. A i sam Tusk nie wykorzystał - jak twierdzi Karnowski - żadnego z poważnych kanałów komunikacyjnych do Jarosława Kaczyńskiego, aby cokolwiek zaproponować.

Jak podejrzewam, PiS zanotuje sobie w pamięci całą debatę raczej jako sygnał, że Tusk podświadomie wciąż nadchodzącej kampanii prezydenckiej się boi. Coś jak bokser, który nie przepada z powrotem na ring gdzie pięć lat temu dostał niezły łomot.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo