„Szefowie największych firm w Polsce zarabiają prawie 10 razy tyle, ile pracownicy średniego szczebla (…) Należymy do krajów o największym poziomie rozwarstwienia płac – w rankingu [56 krajów] wylądowaliśmy na 11 miejscu od końca“ – informuje „Wyborcza“. „Pod względem siły nabywczej zarobki polskich menedżerow należą do najwyższych na świecie“. Konsultanci cytowani w artykule mówią m.in. o tym, że ultrawysokie płace to jedyny sposób, żeby skusić zagranicznych menedżerów do pracy w Warszawie a nie np. w Pradze. „Z drugiej strony w naszym kraju pracownicy średniego szczebla należą do najsłabiej wynagradzanych nawet w porównaniu z innymi krajami regionu“ – wskazuje autorka, która polskie różnice w poziomie wynagrodzeń stawia w jednym rzędzie z sytuacją np. w Rumunii, Indiach i Egipcie.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2010/01/23/obluda-stopniala/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
„Trzecia droga to droga do Trzeciego świata“ – mówi Janusz Lewandowski w wywiadzie dla tej samej gazety, opowiadając o wariantach rozważanych przez ludzi decydujących w 1989 r. o kierunku przebudowy państwa. Wygląda na to, że wybór pierwszej drogi też nas do Trzeciego świata zaprowadził (choć inna sprawa, czy dało się inaczej).
Skoro Trzeci świat, to nie od rzeczy będzie poczytać Ryszarda Kapuścińskiego. „Wszyscy i wszędzie uczestniczymy w grze, której zasadą jest, że zwycięzca bierze wszystko (np. szef zarabia tyle, ile reszta załogi łącznie). Słowem – nowy feudalizm: na wierzchołku pan, władca suweren, poniżej cały podległy mu świat lenny – wasale, służba, kmiotkowie“. To jeden z kilkunastu cytatów, które Artur Domosławski przytacza w wywodzie o „reporterze z sercem po lewej stronie“ zatytułowanym „Kapuściński nieprzemyślany“, który drukuje „Wyborcza“. Nieprzemyślenie polega na tym, że „to co miał do powiedzenia o współczesnych wyzwaniach i konfliktach nie budzi autentycznego zainteresowania, jest przemilczane“. Przemilczane, bowiem – dowodzi Domosławski - uważnie czytany Kapuściński jest jak na polskie standardy liberalnej poprawności lewacki, kwalifikujący się do „celi śmiechu“.
Nikt go nie czytał, a jeśli już, to w wersji poprawionej – tu autor polemiki przytacza np. przypadek, gdy wydawca na okładce nowego wydania „Chrystusa z karabinem na ramieniu“ pisze o gwatemalskich „terrorystach“ tam, gdzie dla Kapuścińskiego są bojownicy, których godności bronił otwartym tekstem. „W kraju, w którym rządzi antykomunistyczna poprawność polityczna (dziś na dodatek mamy wojnę z terroryzmem) wielki reporter nie mógł przecież sympatyzować z czerwonymi partyzantami i porywaczami“. „Kłopotliwy ten prawdziwy Kapuściński, nieprawdaż?“ – prowokuje Domosławski i strzela celniej niż zamierzał - bo przecież nie sposób tego arcyciekawego artykułu czytać, nie myśląc o innych aspektach „kłopotliwości“, które jego zapowiadana książka ma poruszyć, a które w „Wyborczej“ nie zaistniały (w przeciwieństwie do np. „Polityki“, gdzie Daniel Passent zrobił z Domosławskim wywiad, obejmujący także kwestię podrasowywania relacji i stosunków Kapuścińskiego z władzami PRL).