Szwedzi uzupełnili dane poszukiwanego przez polską prokuraturę swego 34-letniego obywatela. Szczegółów tych zabrakło, kiedy krakowski sąd podejmował decyzję w tej sprawie 25 stycznia. Chodziło m.in. o podanie imion rodziców Hoegstroema i dokładny adres, pod którym przebywa.
Krakowska prokuratura zarzuca Szwedowi podżeganie do kradzieży napisu. Wydała też za nim list gończy.
Nie ma natomiast nadal odpowiedzi Szwedów w sprawie pomocy prawnej dotyczącej ustalenia danych drugiej osoby zamieszanej w tę kradzież - współpracującego z Hoegstroemem Vladimira Z., pochodzącego z byłej Jugosławii. To on miał dostarczyć pięciu aresztowanym już polskim złodziejom samochód, którym historyczny napis wywieziono z Oświęcimia.
Krakowska prokuratura poprosiła także Szwedów o przesłuchanie jako świadka trzeciej osoby – chodzi o szwedzką dziennikarkę, która pośredniczyła w telefonicznej rozmowie Hoegstroema z polską policją. Prokuratura Okręgowa w Krakowie twierdzi, iż kobieta nie jest zamieszana w przestępstwo.
Natomiast polski wątek kradzieży napisu już wkrótce ma zakończyć się skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Pięciu Polakom grozi do 10 lat więzienia.