Nie tylko trudno ustalić kto (jaki organ) za co w tym dochodzeniu odpowiada, ale także kto ma o jego ustaleniach informować media, opinię publiczną. Tego zamieszania nie zmniejszają nawet medialne zdolności pana premiera, które tak otwarcie wczoraj zaprezentował.
Premier Tusk zapowiedział, że ma zamiar porozmawiać z Edmundem Klichem, akredytowanym przy komisji ds. katastrofy pod Smoleńskiem, który ujawnił mediom niektóre ustalenia ze śledztwa. - Premier przestrzegał Klicha przed zbytnią wylewnością, ale ten nie posłuchał niektórych jego rad, będzie więc z nim jeszcze rozmawiał - powtarzają od wczorajszego popołudnia za PAP portale internetowe. - I już bardzo wyraźnie przedstawię mu mój pogląd w tej sprawie to znaczy: rzadziej, precyzyjniej - mówił premier. W opinii premiera, akredytowany "nie ma złej woli", tylko nie zna świata mediów.
Przypomnijmy, że w poniedziałek w "Teraz my" (TVN) Klich ujawnił, że na kilka minut przed katastrofą do kabiny wszedł dowódca wojskowego lotnictwa gen. Błasik i został tam do końca. W środę z kolei mówił w "Trójce", że załoga wiedziała, że schodzi na wysokość 20 metrów. Dodajmy, że Klich chwilami, niczym w śledztwie "pękał" przed dziennikarzami, co by oznaczało, że nie do końca kontroluje to co mówi.
Tymczasem piątkowa "Rzeczpospolita" drukuje rozmowę z Andrzejem Seremetem, prokuratorem generalnym ([link=http://www.rp.pl/artykul/2,486150_Wciaz_czekamy_na_dokumenty.html" "target=_blank]"Wciąż czekamy na dokumenty"[/link], sorry za przypadkową autoreklamę - MD), który mówi, że gdyby płk Klich nie był osobą akredytowaną, to polska prokuratura przesłuchałaby go jako świadka. Z drugiej strony, pytany o brak po stronie polskiej koordynacji choćby w dziedzinie informacyjnej, prokurator generalny odpowiada, że premier nie może żądać informacji o śledztwie, a to utrudnia politykę informacyjną rządu i prokuratury, że ustawodawca nie przewidział takiej sytuacji, a kategoryczna formuła odseparowania prokuratury może utrudniać współpracę poszczególnych władz.
- Chciałabym, żeby Klich opowiedział całą prawdę - domaga się natomiast Małgorzata Wassermann, córka posła Wassermanna. - Zaczynamy podejrzewać, że przecieki na temat pilotów mają na celu uproszczenie przyczyn katastrofy i skierowanie śledztwa na błędne tory ("Fakt", "Ujawnij cała prawdę!")