Chude lato po wielkiej wodzie

Letnicy odwołują rezerwacje w większości polskich kurortów, nawet tam, gdzie wielka woda nie dotarła

Publikacja: 15.06.2010 01:53

W ciągu miesiąca nasze obroty spadły o połowę – mówi Janusz Kowalski, właściciel Folwarku Walencja w

W ciągu miesiąca nasze obroty spadły o połowę – mówi Janusz Kowalski, właściciel Folwarku Walencja w Kazimierzu Dolnym

Foto: Rzeczpospolita, Wojtek Jargiło Wojtek Jargiło

Branża turystyczna już liczy straty. Szacuje, że na wypoczynek w polskich kurortach przyjedzie o 20 – 30 proc. turystów mniej niż przed rokiem. Także z zagranicy, bo – jak twierdzi Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystycznej – odstrasza ich obraz zalanej Polski, który tygodniami oglądali w swoich telewizorach. Spadną więc wpływy z turystyki. A to dziesiątki miliardów złotych, bo tylko cudzoziemcy wydali w zeszłym roku na wakacje w Polsce ok. 4,1 mld dolarów (dane Instytutu Turystyki).

Część nieobecnych to ci, którym woda wyrządziła bezpośrednie szkody.

– Chciałem wyskoczyć choć na kilka dni do Gdańska, odwiedzić rodzinę – mówi Mirosław Kamiński z podkrakowskiego Mnikowa. – Ale czwarty tydzień pompy chodzą u nas non stop, bo woda gruntowa dalej zalewa piwnice. Z urlopu nici, bo ktoś tych pomp musi pilnować.

– Trudno, żeby powodzianie myśleli teraz o wczasach – komentują górale z Zakopanego, licząc się z tym, że zarobią mniej dutków w sezonie. Odczuli to już na przełomie maja i czerwca, bo choć powódź tu nie dotarła, odstraszyła wówczas wycieczki szkolne. Odwołano ok. 50 proc. rezerwacji w pensjonatach i prywatnych kwaterach.

[srodtytul]Jak żywioł dorobił „gębę” kurortom[/srodtytul]

Powódź nie spowodowała większych strat w infrastrukturze turystycznej, do większości kurortów na południu kraju w ogóle nie docierając. Ale – paradoksalnie – i tak z jej powodu zapewne stracą. Ze znacznym, nawet 20 – 30-proc. spadkiem zainteresowania turystów muszą się liczyć nie tylko w częściowo zalanych Beskidach, ale też Tatrach i Karkonoszach.

Województwo śląskie, które rok temu zarobiło na turystach 2,5 mld zł, w tym roku nie ma szans na taki wynik. Przesądziła o tym powódź, która w maju zalała turystyczne szlaki w małopolskiej części Beskidów. Medialne doniesienia o podtopionych miejscowościach i zalanych drogach do Wadowic, Suchej Beskidzkiej czy Makowa Podhalańskiego odstraszyły część turystów, którzy planowali spędzić tu urlop.

– Jeśli ktoś słyszał, że Beskidy ucierpiały, będzie omijał cały region – tak wizerunkowe straty w końcu maja na łamach „Rz” oceniła Aleksandra Marzyńska z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

– Miałem z narzeczoną wyruszyć w Pieniny, ale ona usłyszała gdzieś, że do Sromowców Niżnych, położonych niedaleko miejsca, skąd chcieliśmy wyruszyć, nie da się po powodzi dotrzeć – mówi 22-letni Jarek, student polonistyki z Tarnowa. – Tam jest osuwisko i droga już kilka razy była zablokowana. A mieszkańcy mieli perspektywę dojazdu do swojej miejscowości tylko przez Słowację. No i nie jedziemy.

Grażynę Biederman, szefową Biura Promocji Szklarskiej Poręby, martwi liczba rezerwacji miejsc noclegowych. I liczne telefony z pytaniami, czy do Szklarskiej da się dojechać, choć przecież w Karkonoszach w ogóle nie było powodzi.

– Spadek zainteresowania jest już co najmniej zauważalny, biura turystyczne szacują go na ok. 20 proc. – przyznaje Marta Lipnicka z tutejszej Informacji Turystycznej. – W luksusowym hotelu Bornit go nie odnotowano, ale już np. hotele Sasanka czy Szrenica mają zarezerwowane o jedną trzecią miejsc mniej.

– Zobaczymy, jak będzie w sezonie, rezerwacje w Karkonoszach czy Kotlinie Kłodzkiej robione są zwykle na ostatnią chwilę – pociesza Rajmund Papiernik, dyrektor Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej.

[srodtytul]Skorzystają Niemcy?[/srodtytul]

Sytuację dolnośląskich kurortów dodatkowo komplikuje ostra konkurencja zza granicy. – Atmosferę związaną z powodzią w Polsce agresywnie wykorzystują niemieckie biura, które zachęcają do zwiedzania landów po zachodniej stronie granicy – narzeka Biederman.

Barbara Różycka-Jaskólska, szefowa Centrum Informacji Turystycznej w Jeleniej Górze: – Ostatnio gościliśmy amerykańskich dziennikarzy przygotowujących przewodnik po Europie Środkowej. Mówili, że w niemieckich mediach jest mnóstwo informacji o polskiej powodzi w kontekście złego okresu dla turystyki. Zwrócili na to uwagę, gdy od hotelarzy w Krakowie dowiedzieli się o licznych odwołaniach przyjazdów grup z Anglii, USA i Niemiec.

– Już po 1997 r. odczuliśmy, jak instytucje odpowiedzialne za turystykę w niemieckich landach promocyjnie wykorzystywały ówczesny kataklizm w Polsce. Na targach turystycznych podkreślano współczucie dla powodzian, ale zapraszano do siebie, bo ich piękne zakątki nie ucierpiały – dodaje Biederman.

[srodtytul]Kazimierz się boi, nad morzem liczą na słońce[/srodtytul]

Odium powodzi spada nie tylko na kurorty na południu. W całej Polsce było głośno o zalanym przez Wisłę Wilkowie na Lubelszczyźnie. Dramat powodzian odbił się boleśnie na pobliskim Kazimierzu Dolnym, choć ten przed wielką wodą się obronił. – Można powiedzieć, że jesteśmy ofiarami, zapewne niezamierzonego, czarnego PR – uważa Grzegorz Dunia, burmistrz miasta.

– W ciągu ostatniego miesiąca nasze obroty spadły o połowę – martwi się Janusz Kowalski, właściciel Folwarku Walencja i prezes Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców Kazimierza Dolnego. – Teraz wszyscy się zastanawiają, czy tak będzie przez cały sezon. Jeśli czarny scenariusz się ziści, to będziemy tu mieć prawdziwy dramat.

Kowalski wytyka, że turystów odstraszyły też władze miasta. Chodzi o majowy apel burmistrza. Gdy w okolicach Kazimierza trwało gorączkowe umacnianie wałów, Dunia zwrócił się – za pośrednictwem mediów – do turystów, by na czas działań przeciwpowodziowych wstrzymali się z wizytami.

– Kazimierz bez wątpienia ucierpi w wyniku powodzi. Mamy też informacje o odwołanych pielgrzymkach do pobliskiej Wąwolnicy (do sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej – red.) – przyznaje Piotr Franaszek, dyrektor departamentu promocji i turystyki w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie.

O sezon niepokoją się także na Wybrzeżu. Na interesy takich kurortów, jak Hel, Krynica Morska czy Kąty Rybackie – mimo uspokajających komunikatów sanepidu – negatywnie mogą wpłynąć obawy o skażenie kąpielisk brudami niesionymi przez Wisłę do Zatoki Gdańskiej.

– Specjaliści zapewniają, że woda w Bałtyku jest czysta, ale czy pogoda dopisze? – martwi się o brak letników Tomasz Wróblewski, jeden z trójmiejskich restauratorów.

Na razie pogoda i frekwencja dopisują na wybrzeżu zachodniopomorskim, wolnym od skojarzeń z powodzią. Jak podają lokalne informacje turystyczne, miejsca w takich kurortach jak: Kołobrzeg, Mielno, Gąski czy Darłowo są już w sporej części zarezerwowane. To tradycyjne miejsca wypoczynku mieszkańców Wielkopolski, głównie Poznania, który nie uległ żywiołowi.

Nieźle zapowiada się też lato na zachodniej rubieży: w Świnoujściu, Wisełce czy Międzyzdrojach. – Fala powodziowa Odry, zanim do nas dopłynęła, zgasła – mówi Robert Karelus, rzecznik Urzędu Miasta w Świnoujściu. – Liczymy na dobry sezon.

[srodtytul]Mazury liczą zyski[/srodtytul]

Tymczasem boom przeżywają niekojarzone z powodzią Mazury. – Trudno nie wiązać tego z powodzią. Tak już jest, że ktoś traci, a ktoś zyskuje – mówi Jerzy Kamiński, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Turystycznej.

W Mikołajkach, Ostródzie, Iławie pełno jest od ostatniego długiego weekendu. Już dziś ok. 40 tys. miejsc noclegowych na sezon letni ma stuprocentowe obłożenie. Do tego 12 tys. gości na łodziach.

– Nawet korzystając ze znajomości w branży, nie znalazłbym już wolnego miejsca – podkreśla Kamiński.

Tradycyjnie Mazury oblega Warszawa, jednak w tym roku sporo ludzi zjechało też np. z Dolnego Śląska. – Niektórzy nigdy nie byli na Mazurach ani nawet się tu nie wybierali. To zaprocentuje w kolejnych latach – uważa Kamiński, który szacuje wzrost zainteresowania Mazurami w stosunku do ubiegłego roku na 30 – 40 proc.

Nawet na ok. 50 proc. ocenia ten wzrost Danuta Olejnik, właścicielka stadniny i pensjonatu Janczar w Barczewku koło Olsztyna. – To prawda, mamy hossę, ale trzeba pamiętać, że to nie tylko dlatego, że na Mazurach mamy bardzo atrakcyjną ofertę turystyczną, ale też dlatego, że gdzie indziej stało się nieszczęście, na które nie powinniśmy być obojętni – mówi. Stara się odpłacić losowi za ten bonus. – Część moich gości to powodzianie, obecnie są to trzy rodziny. Pobyt mają gratis – zaznacza.

Jerzy Kamiński współczuje kolegom z branży z regionów dotkniętych powodzią. – Na południu znane kurorty tracą, choć nie powinny, bo nie były zalane, ale przecież nie tylko my skorzystamy, wielu turystów pyta o Podlasie, część urlopowiczów wybierze zapewne plaże Bałtyku.

[i]eł, i.k., jak, pek, zal, tom[/i]

[ramka]odwołane imprezy

[b]Zalane miasta odwołały przyciągające turystów imprezy:[/b]

[ul][li] W Krakowie 26 czerwca podczas Wianków nie wystąpią Kosheen, BrainStorm czy Maciej Maleńczuk, bo na bulwarach po powodzi jeszcze przez co najmniej kilkanaście tygodni nie da się zamontować sceny czy nagłośnienia. [/li][/ul] [ul][li] W Nowym Sączu na początku czerwca odwołano m.in. cykl imprez związanych z obchodami 70. rocznicy bitwy o Narwik. [/li][/ul] [ul][li] W Tarnowie z powodu zalania stadionu trzeba było odwołać planowane na 3 czerwca polsko-węgierskie Święto Gulaszu. [/li][/ul] [i]eł[/i][/ramka]

Branża turystyczna już liczy straty. Szacuje, że na wypoczynek w polskich kurortach przyjedzie o 20 – 30 proc. turystów mniej niż przed rokiem. Także z zagranicy, bo – jak twierdzi Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystycznej – odstrasza ich obraz zalanej Polski, który tygodniami oglądali w swoich telewizorach. Spadną więc wpływy z turystyki. A to dziesiątki miliardów złotych, bo tylko cudzoziemcy wydali w zeszłym roku na wakacje w Polsce ok. 4,1 mld dolarów (dane Instytutu Turystyki).

Pozostało 95% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo