Przed pakistańskim sądem trwa proces dwóch podejrzanych o zabicie w ubiegłym roku Piotra Stańczaka, pracownika Geofizyki Kraków. Głównym dowodem oskarżenia są wyjaśnienia złożone przed tamtejszą policją przez taliba Atta Ullaha Khana, który wtedy przyznał się do udziału w zabójstwie Polaka. Mówił, że trzymał jego nogi, a egzekucję mieli wykonać Mufti Ilias i jego brat Husajn, natomiast porwanie zorganizował były pakistański poseł Szach Abdul Aziz. Został on zatrzymany.
Mufti Ilias i jego brat są wciąż na wolności. Aziz nie przyznaje się do porwania. Oskarżenie opiera się więc na tym, co powiedział Khan. Jednak przed sądem wycofał się z wcześniejszych wyjaśnień. – Teraz twierdzi, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Utrzymuje, że nigdy nie porwał i nie zabił Stańczaka – mówi polski prokurator znający akta sprawy. – Wycofał się też ze swoich wyjaśnień na temat roli, jaką w porwaniu odegrał Aziz.
Swoje śledztwo w tej sprawie od ponad roku prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Ale stanęło ono w martwym punkcie. – Kiedy zatrzymano te dwie osoby, wszystko wskazywało na to, że w śledztwie nastąpi przełom, ale nie nastąpił – mówi nasz informator z Prokuratury Generalnej. Dlaczego? Polscy śledczy od roku proszą Pakistańczyków o pomoc prawną. – Większość naszych wniosków została bez odpowiedzi – mówi jeden ze śledczych.
Do Polski trafiła bowiem tylko niewielka część dowodów zebranych przez pakistańskie służby. – Czekamy na pomoc prawną strony pakistańskiej
– potwierdza Robert Majewski, zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie. – Na razie nie jesteśmy w stanie stwierdzić w 100 procentach, czy zatrzymane przez tamtejsze służby osoby rzeczywiście stały za porwaniem i zabójstwem Stańczaka.