Zenon Komor wraz z żoną przyniósł przed archikatedrę pęk białych i czerwonych mieczyków. – To wielkie święto Polaków. Mamy przyzwoitego, mądrego prezydenta – cieszył się. Zapewniał, że zrobią wszystko, by dostał od nich kwiaty.
Przed katedrą nie brakowało też przeciwników nowego prezydenta, choć byli oni w zdecydowanej mniejszości. Rozwinęli olbrzymi transparent: "Naczelna dewiza członków Porażki Obywatelskiej – Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Pierwsi są w kościołach, a walczą z krzyżem. Przynależą do partii godzącej się na: gejowskie parady, śluby, adopcje oraz aborcję i eutanazję. To szczyt zakłamania i hipokryzji". Nieco na uboczu stała pani z tablicą wyrażającą sprzeciw wobec in vitro, aborcji i eutanazji.
Dochodziło do pojedynczych utarczek między zwolennikami i przeciwnikami Bronisława Komorowskiego.
– Nie umiecie się pogodzić z porażką. Po co tu przyszliście? – pytał jeden z mężczyzn.
– Chcę zobaczyć, jak bardzo nasze społeczeństwo jest ogłupiałe. To smutny dzień. Nawet niebo płacze – odpowiadała pani Maria, emerytka z Warszawy. Dojście do katedry zagrodzone było barierkami, stała straż miejska i funkcjonariusze BOR. Nie wszystkim to się podobało. – Widać, czym dla nich jest naród. Stawia się go za płotem – denerwował się starszy mężczyzna. A jedna z pań nie dawała za wygraną i przekonywała ochroniarza, że wierzący ma przecież prawo wejść do kościoła (wejście było możliwe tylko dla osób z zaproszeniami). Większość czekała jednak cierpliwie na pojawienie się prezydenckiej pary. Ale tuż przed godz. 12 okazało się, że Komorowski wszedł do katedry bocznym wejściem. – Mam nadzieję, że po mszy św. jednak do nas wyjdzie – martwili się państwo Komor.
Tymczasem w katedrze uroczystą mszę św. w intencji ojczyzny i nowego prezydenta rozpoczęło odśpiewanie "Bogurodzicy". Eucharystii przewodniczył prymas Polski abp Józef Kowalczyk. W homilii metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz stwierdził, że 6 sierpnia 2010 r. przejdzie do historii, gdyż kolejny prezydent Rzeczypospolitej, wybrany w demokratycznych wyborach, obejmuje najwyższy urząd w państwie i składa przysięgę, modli się w archikatedrze za ojczyznę i w intencji swojej posługi. Przypomniał słowa Chrystusa: "Kto chce być pierwszy między wami, niech będzie tym, który służy". Mówił też o obowiązkach głowy państwa. – Zadaniem prezydenta jest być prezydentem wszystkich bez wyjątku Polaków, tym, który nie panuje, ale służy i jednoczy wszystkich ludzi zatroskanych o Polskę, jest stróżem odpowiedzialnym przed narodem, historią i Bogiem – zaznaczył abp Nycz.