O kłopotach Bestcomu, firmy dystrybuującej sprzęt komputerowy, w której sprawie śledztwo prokuratura prowadzi już blisko pięć lat, „Rz” pisała wielokrotnie. Właścicieli Jacka Karabana i Roberta Nowaka zatrzymano w czerwcu 2006 r. W areszcie pod zarzutem działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy spędzili osiem miesięcy, a ich firma – jeden z liderów na rynku IT – upadła. Na wolność wyszli w styczniu 2007 r., gdy kontrola wykazała liczne nieprawidłowości w śledztwie. Ale nie przerwano go.
Na przewlekłość śledztwa wskazywali rzecznik praw obywatelskich, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, posłowie. Jeszcze w zeszłym roku prokuratura tłumaczyła się koniecznością pozyskania pomocy prawnej z Chin. – Słyszeliśmy, że niezbędne jest pozyskanie pomocy prawnej z Chin, skąd firma sprowadzała towar, i że prokuratura na nią czeka – mówi poseł Zbigniew Girzyński (PiS), jeden z autorów składanych w ubiegłym roku interpelacji w sprawie przewlekłości śledztwa.
Tymczasem, jak ustaliła „Rz”, już w 2009 r. poznańska prokuratura dysponowała niekorzystną dla siebie, a pozytywną dla właścicieli Bestcomu odpowiedzią z Chin. Napisano w niej, że wniosek o sprawdzenie prowadzonych w tym kraju interesów przez właścicieli Bestcomu nie daje podstaw do wykonania czynności wobec przedsiębiorców. Prokurator Maciej Kujawski, p. o. rzecznika Prokuratury Generalnej, mówi, że „okoliczności objęte wnioskiem zostały ustalone w inny sposób”.
– Nie dość, że byliśmy wprowadzani w błąd przez śledczych, to jeszcze okazuje się, że wielomiesięczna zwłoka, jaką tłumaczono nam oczekiwaniem na pomoc Chin, była zbędna, bo można to było załatwić we własnym zakresie – mówi poseł Tomasz Górski (PiS).
Zaskoczeni są też przedstawiciele HFPC. – Mam nadzieję, że sąd, badając skargę na przewlekłość postępowania, oceni wiarygodność i zasadność działań prokuratury – twierdzi dr Adam Bodnar.