Pion śledczy Instytutu uznał, że wiąże go stanowisko Sądu Najwyższego z maja 2010 roku o przedawnieniu się tego rodzaju spraw już w 1995 roku. Jest tak nawet, jeśli trzej byli esbecy - Ryszard C., Antoni K. i Andrzej S. w czerwcu 2009 roku zostali przez krakowski sąd uznani winnymi bezprawnego pozbawienia wolności Agaty Michałek oraz Ryszarda Majdzika. Nie trafili jednak za kraty, bo objęła ich ustawa amnestyjna z grudnia 1989 roku.

W myśl jej przepisów tylko, gdy sąd orzeka karę ponad dwóch lat bezwzględnego więzienia, funkcjonariusze nie mogą skorzystać z tej amnestii. Dlatego, choć esbeków uznano za winnych porwania, sprawę wówczas umorzono.

Krakowski IPN odwołał się od tej decyzji, a w lutym 2010 roku to odwołanie zostało uwzględnione. Mimo to kolejnego wyroku w tej sprawie już nie będzie.

Agata Michałek-Budzicz, dawna działaczka KPN, jest oburzona takim finałem sprawy. Według niej, te przepisy i decyzje sądów to kwestia braku woli rozliczenia sprawców komunistycznych przestępstw. Tym bardziej, że – jak pisała „Rz” - już w czasach PRL Agacie Michałek udało się wygrać proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych, jaki wytoczyła po tym porwaniu Wojewódzkiemu Urzędowi Spraw Wewnętrznych w Krakowie. W archiwum IPN znaleziono materiały z tamtego procesu, dzięki którym nie było m.in. wątpliwości co do tożsamości esbeków biorących udział w tej akcji.

Oskarżeni byli funkcjonariusze SB nie poniosą już odpowiedzialności za porwanie. Podobnie skończy się niemal na pewno kilka innych śledztw prowadzonych przez krakowski IPN. Właśnie z powodu przedawnienia.