Od prawie półtora roku w katowickim sądzie nie może zapaść postanowienie, czy łódzka prokuratura badająca nieprawidłowości w sprawie śmierci Barbary Blidy słusznie umorzyła (w lutym
2010 r.) trzy wątki. Zatrzymanie Barbary Blidy (niesłuszne zdaniem rodziny) przez ABW i postawienie jej zarzutów (przekroczenie uprawnień przez prokuratorów), wywieranie nacisków na prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie tzw. mafii węglowej przez ich przełożonych oraz ujawnienie przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę w Sejmie informacji ze śledztwa i (jak twierdzi rodzina) pomówienie Blidy. Umorzenie zaskarżyła rodzina posłanki.
Sędzia referent rozpatrujący ich wniosek miesiąc temu uznał, że nie będzie rozstrzygał w tej kwestii, i poprosił Sąd Najwyższy o wyłączenie sądu w Katowicach. SN stwierdził przedwczoraj, że prośba jest bezzasadna.
Kłopoty z rozpoznaniem wniosku Blidów były i wcześniej. Pierwszy sędzia wyłączył się ze sprawy, bo okazało się, że był świadkiem w śledztwie łódzkim dotyczącym byłej posłanki SLD, z którego są zaskarżone wątki. Drugi w dniu, gdy miało być ogłoszone postanowienie rozchorował się na wiele miesięcy.
Prokuratura umorzyła też wszystkie wątki śledztwa dotyczącego m.in. przekroczenia uprawnień przez ABW i zacierania śladów po śmierci Blidy. – Na wszystkie złożyliśmy zażalenie – mówi Stanisława Mizdra, pełnomocnik Blidów.