Z powodu niepokojów w Afryce Północnej coraz więcej Polaków chce tego lata wybrać wakacje nad polskim Bałtykiem. Jeśli jednak liczą na odpoczynek na czystych plażach, mogą mieć kłopot. W tym roku brakuje pełnej informacji o stanie kąpielisk.
– Kiedyś zwykle jeździliśmy do Tunezji, ale teraz strach tam się wybierać, więc pomyśleliśmy z żoną o którymś z kurortów w Polsce – mówi Marek Zduński, inżynier spod Poznania. – Warunek był jeden, plaża ma być bezpieczna, a woda czysta, bo zabieramy trójkę dzieci. I nagle się okazuje, że jeśli nie zadzwonię na miejsce, nie dowiem się, czy można się tam bezpiecznie kąpać. Nie sposób zaplanować urlopu.
Skąd problem? To pośrednio efekt nowelizacji prawa wodnego, które weszło w życie w styczniu. Wprowadziło on m.in. rozróżnienie kąpielisk i miejsc do kąpieli, a wraz z nim różne reguły m.in. zgłaszania do ewidencji czy nadzoru sanitarno-epidemiologicznego.
Teraz to radni gmin uchwalają datę początku i końca sezonu dla kąpieliska, w różnym czasie prowadzone są więc badania sanitarno-epidemiologiczne (sezon w Rogowie zaczął się np. 15 czerwca, w Kołobrzegu 24, a w Świnoujściu ruszy 1 lipca). – A nowe przepisy mówią, że badania wód w kąpielisku mają być wykonane "przed sezonem" – tak Renata Opiela, rzecznik szczecińskiego sanepidu, tłumaczy fakt, iż w komunikatach nie ma kompletu danych. – Tam, gdzie się jeszcze sezon formalnie nie zaczął, trwają badania albo już się skończyły, tyle że jeszcze nie opublikowano ich wyników.