Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, zajmująca się wznowionym śledztwem w sprawie Jarosława Ziętary, ujawnia rzeczy, o których nie mówili wcześniej śledczy badający tajemnicze zaginięcie dziennikarza „Gazety Poznańskiej”.
- Poznańska prokuratura nigdy nie podała, jak duża część materiału dowodowego w sprawie Jarka jest utajniona. Dziś okazuje się, że tajne jest niemal 90 proc. akt. - mówi „Rz" Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego", przedstawiciel Komitetu Społecznego „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary”. – Nigdy dotąd nie spotkałem się z czymś takim. Trudno mi znaleźć uzasadnienie do aż takiego utajniania dokumentacji.
Ziętara zniknął 1 września 1992 roku, w drodze do pracy. Z ustaleń śledczych wynika, że najprawdopodobniej został zamordowany. Ciała jednak nigdy nie znaleziono. Poznańska prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie. O jego wznowienie przez lata zabiegali koledzy dziennikarza. Wskazywali na nowe, niezbadane wcześniej okoliczności, między innymi próbę werbowania dziennikarza przez UOP. Po tym, jak apel do premiera Donalda Tuska wystosowali redaktorzy naczelni pięciu największych polskich gazet, w tym „Rzeczpospolitej”, w czerwcu prokurator generalny Andrzej Seremet zadecydował, że śledztwo ruszy raz jeszcze. Sprawa trafiła do Krakowa.
Z tajnymi aktami sprawy do tej pory nie mógł zapoznać się pełnomocnik ustanowiony przez brata Ziętary. - Poznańska prokuratura odrzuciła mój wniosek tłumacząc, że nie posiadam certyfikatu dostępu do akt niejawnych – mówi mec. Maciej Łuczak. – Kiedy odpisałem, iż jako adwokat mam prawo do wglądu w całość materiału, prokuratura wycofała się ze swojej odmowy, tłumacząc się pomyłką – dodaje. Niedługo potem akta zostały jednak zabrane do Warszawy, skąd ostatecznie trafiły do Krakowa. – Mam nadzieję, że teraz wreszcie będę mógł się z nimi zapoznać - zaznacza Łuczak.
Tymczasem krakowska Prokuratura Apelacyjna zapowiada, że będzie informować media o przebiegu śledztwa. Niewykluczone też, że wystąpi o odtajnienie części materiału. - Zgodnie z przepisami może to uczynić tylko wytwórca akt. Decyzja o ewentualnym złożeniu wniosku jeszcze nie zapadła - mówi „Rz" Piotr Kosmaty, jeden z prokuratorów prowadzących śledztwo - Zwróciliśmy się już natomiast o materiały do Agencji Wywiadu, czyli następcy prawnego UOP oraz o tak zwane akta poszukiwawcze do poznańskiej policji.