Do masowych protestów internautów dojdzie także w Polsce. To efekt ujawnienia przez organizacje pozarządowe faktu, że polskie władze wbrew wcześniejszym zapewnieniom, podjęły decyzję o podpisaniu porozumienia ACTA. Stało się to bez konsultacji społecznych.
ACTA to międzynarodowe porozumienie dotyczące walki z naruszaniem własności intelektualnej. Inicjatorem negocjacji w sprawie treści umowy były USA, którym udało się przekonać całą Unię oraz kilka innych państw, m.in. Japonię i Australię, do przyjęcia zapisów podobnych do tych, jakie w USA mają wprowadzić kontrowersyjne ustawy SOPA i PIPA.
O tym, że debata w Polsce odnośnie tego dokumentu jest już zamknięta, nawet minister administracji i cyfryzacji Michał Boni dowiedział się dopiero w czwartek. Proces decyzyjny, omijający jakiekolwiek konsultacje, przebiegł nadzwyczaj szybko, gdyż żaden z ministrów nie zgłosił potrzeby debaty. Kwestię, która w USA oraz reszcie Europy wzbudza ogromne kontrowersje, nasz rząd przyjął w trybie obiegowym.
Ministerstwo Kultury twierdzi, że podpisanie porozumienia ACTA wzmocni konkurencyjność naszych twórców i związków reprezentujących ich prawa. Jednak coraz więcej wskazuje na to, że USA, czyli sprawca całego zamieszania, nie zamierzają wcale traktować tej umowy jako wiążącej. – Rząd amerykański przyznaje, że będzie ją traktować jako „memorandum of understanding", czyli jako niewiążące porozumienie – mówi Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon.
Wszystko to, biorąc jeszcze pod uwagę wcześniejsze kontrowersje wokół utajnienia treści negocjacji oraz grudniowe przepychanie po cichu umowy ACTA przez Radę UE, budzi krytykę organizacji pozarządowych. Niewiadomą pozostaje tylko skala, jaką osiągną protesty polskich internautów.