Przepisy pozwalające skazywać rowerzystów złapanych pod wpływem alkoholu na karę więzienia okazały się nieskuteczne. Prokurator generalny chce je zmienić.
W zakładach karnych siedzi dziś 5 tys. skazanych za jazdę rowerem po pijanemu. – Więzienia zapełniają się ludźmi, którzy nie powinni tam być – mówi „Rz" Andrzej Seremet. – Kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości powinno być wykroczeniem, a nie – jak obecnie – przestępstwem.
Prokurator przedłożył już ministrowi sprawiedliwości propozycje stosownych zmian w prawie. Dlaczego są potrzebne? Bo posyłanie cyklistów do więzień nie przynosi efektów, nadmiernie angażuje wymiar sprawiedliwości i pociąga ogromne koszty dla państwa. Miesięczne utrzymanie więźnia to ok. 2,5 tys. zł.
Kierowanie w stanie nietrzeźwym rowerem, tak jak samochodem, jest uznawane za przestępstwo od 2000 roku. Cyklista może trafić za to na rok do więzienia. – Przepis przenoszący odpowiedzialność z wykroczenia na przestępstwo miał działać odstraszająco i ograniczyć zjawisko kierowania rowerem w stanie nietrzeźwym. Ale okazał się nieskuteczny. Takich sprawców przybywa – mówi Seremet.
Policyjne statystyki są alarmujące. W zeszłym roku złapano 183 tys. prowadzących po alkoholu, w tym 73 tys. (ok. 40 proc.) rowerzystów. W innych latach było podobnie. Na przykład w 2006 roku, gdy padł rekord i zatrzymano 201 tys. pijanych kierujących, rowerzystów było więcej (102 tys.) niż prowadzących pojazdy mechaniczne (98 tys.).