– Do czego to doszło, ewangelizuje nas misjonarz z Indii – mówi z cieniem goryczy wymieszanej z zachwytem dwudziestoparolatka, która specjalnie na to spotkanie przyjechała z Lublina. Jest jedną z 1300 osób, które w poprzedni czwartek w hali widowiskowo-sportowej w Warszawie-Miedzeszynie rozpoczęły czterodniowe rekolekcje z o. Manjackalem z Indii. Przy białej sutannie ciemna skóra wydaje się jeszcze ciemniejsza, a długa biała broda każe uwierzyć, że ten energiczny duchowny, który chwilami podnosi głos tak, że świdruje w uszach – ma 66 lat.
To nie ja uzdrawiam
Ojciec James nie jest zwykłym misjonarzem. Na każdych rekolekcjach, także w Warszawie, opowiada historię swojego życia, w którym po kilku latach kapłaństwa pojawiła się poważna choroba, długi pobyt w szpitalu i cudowne uzdrowienie. Ciała i ducha. Ale to nie wszystko: „Po raz pierwszy ujrzałem Pana idącego w pełnym świetle w moim kierunku. Jego twarz jaśniała. Jego białe szaty się świeciły. Był otoczony przez anioły". Nazajutrz, wspomina, Jezus nakazał mu zrezygnować z pracy w seminarium i rozpocząć głoszenie Ewangelii w świecie. Podczas pierwszej mszy św., jaką odprawił po uzdrowieniu i odbyciu spowiedzi z całego życia, otrzymał moc Ducha Świętego, za sprawą którego zaczął widzieć imiona ludzi obecnych na Eucharystii i ich choroby.
Od tego czasu minęło 36 lat. O. James jeździ po świecie (odwiedził 103 kraje) i głosi Ewangelię milionom ludzi. Mówi o Bogu, który żyje tu i teraz, uzdrawia na duszy i ciele.
– Nie jestem uzdrowicielem – zaprzecza. – To nie ja uzdrawiam. Uzdrawia Jezus – mówi o. James na wstępie rekolekcji, by nikt nie miał wątpliwości, że moc, która przez niego przepływa, jest Duchem Jezusa, który żyje tu i teraz.
Bóg jest hojny
Na spotkanie z indyjskim charyzmatykiem przyjechali ludzie z całego kraju. Jedni, aby modlić się o uzdrowienie z choroby, rzucenie nałogów, inni o uzdrowienie wewnętrzne – z lęków, depresji, zniewoleń duchowych, o nawrócenie dzieci albo współmałżonka. O wzmocnienie wiary.
O. Manjackal mówi, że każdy cud może się wydarzyć, bo Bóg jest hojny – trzeba jedynie wiary, nawrócenia się i przebaczenia innym oraz świętości życia.