Trudno dziś powiedzieć, jak bardzo gaz z łupków zmieniłby ceny energii w Polsce, ale pewne jest, że przy obecnej polityce rządu ceny gazu długo jeszcze pozostaną najwyższe w Europie. Nieprędko uda się rozbić monopol rosyjskiego dostawcy.
Państwo z zadziwiającą konsekwencją rzuca kłody pod nogi firmom poszukującym u nas gazu łupkowego. Do dziś wykonano zaledwie 30 odwiertów pionowych, siedem zabiegów szczelinowania i tylko dwa odwierty poziome – wynika z danych Ministerstwa Środowiska, przekazanych „Rz". To zdecydowanie za mało, jeśli miałyby się spełnić zapowiedzi ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, że za dwa lata ruszy wydobycie surowca na masową skalę. Aby w miarę dokładnie oszacować zasoby i ruszyć z wydobyciem, musi ich być ponad 100. A w trakcie realizacji jest sześć. – Inwestorzy zobowiązali się do grudnia rozpocząć wiercenie kolejnych 21 otworów – tłumaczy opóźnienia resort środowiska. Eksperci wątpią, czy tak się stanie.
Większość powodów opóźnień leży po stronie rządu.
– Ciągle nie wiemy, jakie prawo będzie obowiązywało, zwłaszcza w zakresie podatków. Nikt nie będzie inwestował ogromnych pieniędzy w poszukiwania, gdy nie może wyliczyć, czy w ogóle zarobi na wydobyciu – mówi Tomasz Maj, dyrektor w Talisman Energy Polska, firmy posiadającej trzy łupkowe koncesje. Odpowiedni projekt ustawy od miesięcy nie ujrzał światła dziennego. Kłócą się o niego resorty środowiska, finansów, skarbu i spraw zagranicznych.
– Ogromną barierą utrudniającą poszukiwania gazu jest też biurokracja, m.in. w zakresie rozpatrywania wniosków o zmianę warunków koncesyjnych – dodaje Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki. Jeśli chcemy, by wydobycie ruszyło, to wydawanie niezbędnych decyzji musi przyspieszyć.