Doktor G. winny

Oskarżony o korupcję i mobbing doktor G. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 72 tys zł grzywny. Prokuratura zastanawia się nad apelacją. Wcześniej chce poznać pisemne uzasadnienie wyroku

Aktualizacja: 04.01.2013 16:31 Publikacja: 04.01.2013 08:43

Doktor G. winny

Foto: PAP/serwis codzienny

Mirosław G. został uznany winnym przyjęcia korzyści majątkowej.

Kardiochirurgowi udowodniono przyjęcie łapówek od rodzin pacjentów, którzy mieli na jego oddziale przejść operację wstawienia zastawki lub wszczepienia bypassów. Sąd zasądził także przepadek korzyści majątkowych przyjętych przez doktora Mirosława G. w wysokości 17 697,35 zł.

Ponadto skazanego obciążono 14 tys. zł kosztów sądowych. Pozostałym oskarżonym dwudziestu osobom, którym udowodniono wręczenie łapówki, sąd warunkowo umorzył kary.

Kardiochirurg został natomiast uniewinniony od zarzutu łamania praw pracowniczych. - Oskarżenie dr. Mirosława G. o mobbing było całkowicie bezpodstawne - powiedział sędzia Igor Tuleya  i dodał, że wiele wymagań stawianych podwładnym przez lekarza jest dziś w szpitalach normą.

Sędzia Tuleya uznał także, że na na zeznania części świadków miał wpływ początkowy przekaz medialny. Przytaczając słowa b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego o "zatrzymanym lekarzu-łapówkarzu", sędzia Tuleya podkreślił, że takie słowa "nie dają się pogodzić z zasadami demokratycznego państwa prawnego", a także stwierdził, że podobne wypowiedzi "muszą rzutować na tok postępowania".

- O rzekomym uzależnianiu podjęcia przez dr. G. leczenia od otrzymania korzyści majątkowej mówiły CBA tylko osoby, które zgłosiły się do Agencji po latach; ich zeznania są niewiarygodne - ocenił sędzia Tuleya. Podkreślił, że w czasie procesu odsłuchano kilkaset godzin nagrań z ukrytej kamery zainstalowanej przez CBA w gabinecie lekarskim (sąd nie odniósł się jak dotąd do kwestii legalności takiego nagrania). - Na żadnym z nagrań nie stwierdzono, aby oskarżony domagał się od pacjentów jakichkolwiek korzyści, czy też uzależniał od tego podjęcie leczenia - podkreślił sędzia.

Przeciw skazanemu za korupcję kardiochirurgowi dr. Mirosławowi G. świadczyły zeznania współoskarżonych pacjentów potwierdzone operacyjnymi nagraniami dokonanymi w gabinecie lekarza.

- Większość pacjentów określała wręczane kwoty jako dowody wdzięczności, sąd uznał te zeznania za wiarygodne - mówił w uzasadnieniu sędzia Tuleya. Dodał, że lekarz nie miał prawa przyjmować pieniędzy od pacjentów - niezależnie czy przed, czy też po zabiegu medycznym. Sąd zaznaczył jednocześnie, że wyjaśnienia Mirosława G., odnoszące się do tej części sprawy, są niewiarygodne. - Trudno przypuszczać, żeby lekarz nie widział kopert, które pacjenci kładli na jego biurku - mówił sąd.

- Łapownictwo to przestępstwo formalne - nie ma znaczenia, czy po przyjęciu korzyści skorumpowany podjął jakieś działania czy nie, chodzi o to, czy ma on możliwość decydowania w danej sprawie - tłumaczył sędzia Igor Tuleya.

Jak podkreślił, dr Mirosław G. jako ordynator kliniki kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie "nie miał prawa przyjmować korzyści majątkowej, a jej przyjęcie należy uznać jako nienależne i niegodziwe. Nie ma też znaczenia, czy przyjął korzyść przed, czy po leczeniu" - powiedział sędzia, zaznaczając, że naganne jest udzielanie jakichkolwiek dowodów wdzięczności osobom na funkcji publicznej.

- Rację ma obrona, że wdzięczność jest miarą człowieczeństwa, ale to nieprawda, że nie da się zakreślić granic wdzięczności - granicą jest Kodeks karny. Jeśli wyrazem wdzięczności jest zwyczajowo akceptowany upominek o nieznacznej wartości oraz jeśli ta wdzięczność nie jest oczekiwana przez obdarowanego - to jest to dopuszczalne - uznał sędzia.

W jego ocenie dopuszczalne byłoby wręczenie słodyczy, kwiatów, ale już nie - drogiego bukietu. Za niedopuszczalne uznał też obdarowywanie drogimi wydawnictwami książkowymi czy alkoholem. - Dowodem wdzięczności nie była też znana skądinąd filiżanka Rosenthala - dodał sędzia, nawiązując do słów byłego rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, który mówił, że sam wręczył kiedyś taką filiżankę  lekarzowi.

- Jesteśmy zgodni, że przedmiotem wdzięczności nie mogą być pieniądze, nawet w niewielkiej kwocie. To nie może być zwyczajowo uznane za wyraz wdzięczności - uznał sędzia.

Na plus sąd poczytał oskarżonemu to, że wielokrotnie - co utrwalono na nagraniach - odmawiał on przyjmowania pieniędzy. Zarazem sąd uznał, że są podstawy do przypisania mu tego, że przyjął pieniądze w 19 przypadkach.

Również jako "wysoce absurdalny" sąd określił postawiony kardiochirurgowi zarzut rzekomego wykorzystania seksualnego kobiety, w zamian za co ktoś z jej rodziny miał zostać przyjęty do szpitala. W ocenie sądu, te zarzuty powinny być obalone jeszcze w śledztwie i w ogóle nie powinny być kierowane do sądu.

Sąd: taktyka organów ścigania ws. dr. G. może budzić przerażenie

Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie - ocenił sąd.

- Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu" - powiedział sędzia Igor Tuleya, opisując metody, jakie CBA i prokuratura zastosowały w sprawie dr. Mirosława G.

- Sąd nie potrafi wytłumaczyć, czemu dr G. został poddany takiemu atakowi i postawiono mu takie zarzuty bez należytego uzasadnienia - mówił sędzia Tuleya. Jak podkreślił, zatrzymania dr. G., jak i innych oskarżonych w całej sprawie należy uznać za niezasadne i gdyby te osoby wystąpiły do sądu o odszkodowanie i zadośćuczynienie z tego tytułu, "to z pewnością sąd by im je zasądził".

Zarazem sąd uznał, że dopuszczalne było umieszczenie przez CBA ukrytej kamery w gabinecie lekarskim. - Postępowanie dotyczy korupcji w służbie zdrowia, więc gdzie właściwie ta kamera miałaby zostać umieszczona? - pytał sędzia retorycznie, przyznając jednocześnie, że naruszyło to tajemnicę lekarską i inne konstytucyjne swobody.

Ponadto sąd za "fałszywy i zmanipulowany, sporządzony przez kiepskiego reżysera", uznał emitowany w telewizji materiał CBA z zatrzymania dr. G. Jak podkreślił sędzia, na tym filmie występuje w rzeczywistości nie dr G., ale inny lekarz. Sąd wskazywał też inne momenty z nagrania, które przedstawia się inaczej, niż wynika to z dowodów.

Prokuratura dla rp.pl: Jesteśmy zadowoleni

- Co do zasady jesteśmy zadowoleni z tego wyroku, bo  Mirosław G. został skazany za większość czynów o charakterze korupcyjnym  – mówi rp.pl. Dariusz Ślepokura rzecznik stołecznej prokuratury. Dodaje, że korupcja doktora nie budzi wątpliwości, a prokuratura podtrzymuje nadal wszystkie swoje zarzuty.

– Uważamy, że mamy odpowiedni  materiał dowodowy. Teraz wystąpimy o pisemne uzasadnienie wyroku i po zapoznaniu się z jego treścią zdecydujemy czy podejmiemy decyzję o złożeniu apelacji  – mówi prok. Ślepokura.

Obrońca: będę sugerował mojemu klientowi złożenie apelacji

Będę sugerował mojemu klientowi złożenie apelacji - powiedział broniący dr. Mirosława G. mec. Adam Jachowicz. Dodał, że nie zgadza się z przyjętą przez sąd wąską oceną granic wdzięczności okazywanej lekarzowi przez pacjentów.

Według mec. Jachowicza wygłoszone przez sędziego ustne uzasadnienie wyroku było bardzo szczegółowe, ale z niektórymi jego elementami można dyskutować. Jego zdaniem nie da się ograniczyć wyrazów wdzięczności dla lekarza jedynie do "niezbyt kosztownych upominków". - Pacjenci mogą tego nie zrozumieć - ocenił. Zaznaczył, że jego klient "bardzo mocno przeżył" tę sprawę sądową.

Dr Mirosław G. nie wypowiadał się dla mediów po ogłoszeniu wyroku.

Prokurator żądał dla Mirosława G. kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 200 tys. złotych grzywny, przepadku pieniędzy z łapówek oraz obciążenia kosztami procesu. Kardiochirurg odpowiadał przed sądem za mobbing oraz przyjmowanie łapówek. Sam Mirosław G. mówił przed sądem, ze nie poczuwa się do winy. - Proszę sąd o sprawiedliwość - powiedział w swojej mowie kończącej proces o korupcję i mobbing. Obrona lekarza chciała jego uniewinnienia. Oprócz G.  na ławie oskarżonych zasiadało 20 osób, które miały mu wręczyć "korzyść majątkową". Wobec nich prokurator wniósł o warunkowe umorzenie postępowania bez wymierzania kary.

Były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA, 52-letni dziś dr Mirosław G., został w spektakularny sposób zatrzymany w lutym 2007 roku. Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego wyprowadzili go ze szpitala w kajdankach - co pokazano potem w telewizji.  - Okazało się, że pan doktor Mirosław G. jest bezwzględnym, cynicznym łapówkarzem. Zebrane w tej sprawie dowody mogą też świadczyć o tym, że mogło też dojść do zabójstwa  - mówił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński.  A minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dodawał, że już "nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", za  co doktor G. pozwał go do sądu i proces wygrał.

Początkowo prokuratura  postawiła Mirosławowi G. zarzut zabójstwa pacjenta. Lekarz miał polecić odłączenie pacjenta od urządzeń wspomagających, bo nie dostał łapówki. Oprócz tego dostał ponad 40 zarzutów korupcyjnych (kwota łapówek miała sięgać w sumie ok. 50 tys. zł) oraz mobbingu wobec personelu. G. trafił do aresztu. Po trzech miesiącach sąd zwolnił go z aresztu za 350 tys. zł kaucji, bo uznał, że nie ma „dużego prawdopodobieństwa", iż G. miał umyślnie zabić pacjenta. Prokuratura wycofała ten zarzut podobnie jak część zarzutów korupcyjnych. Z reszty się nie wycofała. – Jesteśmy ich pewni. Doktor G. przyjmował pieniądze w kopertach – mówił dziś rano rp.pl Dariusz Ślepokura.

 

Adam Sandauer o skazaniu doktora G.

- Wymiar sprawiedliwości i prokuratura zachowały się jak trzeba. Przestała to być sprawa polityczna. Sprawy korupcyjne wychodzą jako temat zastępczy w stosunku do błędów lekarskich i wypadków medycznych, bo zadowolony pacjent nigdy nie ujawni, że dawał łapówkę. Problem korupcji będzie wracać, bo jest on prowokowany przez błędy lekarskie - komentował przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer.

Podkreślił, że do zatrzymania b. ordynatora kardiochirurgii szpitala MSWiA i przedstawienia mu zarzutów doszło, gdy rządziło PiS, natomiast wyrok zapadł za rządów PO. - Przy całym niezadowoleniu społeczeństwa z wymiaru sprawiedliwości, to że zapadł dzisiaj wyrok, jest światełkiem w tunelu. Mimo zmiany opcji politycznej, wymiar sprawiedliwości i prokuratura zachowały się jak trzeba. Przestała to być sprawa polityczna - dodał.

 

Mirosław G. został uznany winnym przyjęcia korzyści majątkowej.

Kardiochirurgowi udowodniono przyjęcie łapówek od rodzin pacjentów, którzy mieli na jego oddziale przejść operację wstawienia zastawki lub wszczepienia bypassów. Sąd zasądził także przepadek korzyści majątkowych przyjętych przez doktora Mirosława G. w wysokości 17 697,35 zł.

Pozostało 97% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo